Kroplówka dla upadającej Wisły to nie inwestowanie. To pomoc charytatywna

Konrad Bagiński
Fakt, że Wisła Kraków odniosła bardzo fajny sukces i w ciągu ledwie doby znalazła 4 miliony złotych jest niezaprzeczalny i miły. Oczywiście dla Wisły Kraków. Ale warto otworzyć oczy szerzej: crowdfunding nie został wymyślony po to, by ratować podupadające kluby sportowe.
W upadającą Wisłę zainwestował Jakub Błaszczykowski Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Na dodatek mowa o klubach dużych, teoretycznie bogatych, z zapleczem i infrastrukturą. A taka przecież jest Wisła. Ten klub nie zasługuje na to, by kibice zrzucali się na kroplówkę wydłużającą jej agonię bądź – w optymistycznej wersji – dającej przetrwać miesiąc czy dwa.

Sukces Wisły Kraków
Żebyśmy się dobrze rozumieli: nie twierdzę, że Wisła Kraków nie zasługuje na istnienie. Wręcz przeciwnie, jedno z największych polskich miast straciłoby swój klub a liga jednego z czołowych graczy. Ale ktoś jest winny tej sytuacji, a na razie nie widać, by służby ścigały władze klubu za niegospodarność. Również kibole, którzy latami okradali klub, ciągle nie siedzą w więzieniach. Za to na Wisłę zrzucają się kibice.


Ta sprawa ma też inne aspekty. Crowdfunding zakłada na ogół jakąś formę podziękowania czy wynagrodzenia. Przedsięwzięcia komercyjne finansowane społecznościowo dają coś w zamian – wcześniejszą dostawę towaru, zniżki, specjalne dodatki. Co masie kibiców da Wisła? Dyplom w postaci symbolicznej akcji klubu.

Uczciwiej byłoby nie dawać nic, skoro klub i tak jest po uszy zadłużony. W końcu wystawienie tych dyplomów też będzie coś kosztować i nie mówimy o złotówce.

Bardziej rozumiałbym zbiórkę na klub piłkarski, gdyby organizowałby ją Naprzód Świbie i potrzebował pieniędzy na beczkę piwa dla zawodników albo nową poprzeczkę do bramki. Wtedy przynajmniej wiadomo na co poszła kasa i nikt nie ma do nikogo pretensji. A na dodatek jest wesoło.

Crowdfunding dla sportu
Szef serwisu crowdfundingowego Beesfund, Arkadiusz Regiec, w rozmowie z Rzeczpospolitą twierdzi, że akcja z Wisłą Kraków spowodowała, iż zgłosiło się do niego wiele innych klubów sportowych, nie tylko piłkarskich, ale siatkarskich i koszykarskich.

– Chciałbym też podkreślić, że mamy ponad 1,5 tys. maili zrozpaczonych kibiców, którzy chcieliby inwestować dalej. Myślę, że zebranie dwukrotnie wyższej kwoty nie stanowiłoby problemu – ocenia Regiec.

Tak – prezes naprawdę użył słowa "inwestować". Cóż, inwestowanie to wykładanie pieniędzy z nadzieją na ich zwrot i zarobek. Jak się komuś daje pieniądze na chleb, to się nie inwestuje, tylko prowadzi działalność charytatywną. I tak trzeba postrzegać zbiórkę pieniędzy dla Wisły. Trudno powiedzieć, dlaczego ta akcja trafiła na Beesfund zamiast na SiePomaga.pl.

Czym są zakupy grupowe?
Podobną sytuację z nowymi trendami zakupowymi mieliśmy i mamy nadal w przypadku takich graczy, jak choćby Groupon. Swego czasu serwisy oferujące "zakupy grupowe" powstawały jak grzyby po deszczu.

A wiecie na czym polegają tego typu transakcje? Zbiera się grupa osób, które chcą kupić to samo - na przykład samochody albo identyczne laptopy. Jeśli jest ich dużo, to mogą wynegocjować sporą zniżkę, jak kupująca hurtowo firma.

Tymczasem serwisy podobne do Groupona pozyskują sprzedawców, gotowych zaoferować sporą zniżkę i dzięki temu sprzedać więcej. To odwrócenie idei zakupów grupowych. Tak samo, jak charytatywna akcja ratowania klubu piłkarskiego nazwana "inwestowaniem".