Stolica będzie kompletnie sparaliżowana. Szykuje się największy z dotychczasowych protestów polskich taksówkarzy

Mariusz Janik
8 kwietnia do Warszawy mają zjechać taksówkarze z całej Polski, by zademonstrować swoje niezadowolenie z braku zdecydowanych działań wobec Ubera. Branża chce w ten sposób pokazać, że kolejna – już siódma – wersja ustawy regulującej funkcjonowanie amerykańskiej aplikacji w Polsce nie przypadła im do gustu.
Październikowy protest branży taksówkarskiej przeciw aplikacjom. Dotychczasowe protesty to jeszcze nic w porównaniu z tym, który jest szykowany na kwiecień. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Oczekiwania taksówkarzy są jasne: Uber jest nielegalną konkurencją i państwo powinno natychmiast ograniczyć usługi w oparciu o aplikację. Jak przypomina – cytowany przez dziennik „Rzeczpospolita” szef Związku Zawodowego Warszawski Taksówkarz, Jarosław Iglikowski – w polskim prawie są już przepisy, które mogłyby uregulować sytuację, tylko nie ma narzędzi do ich egzekucji.

Siedem wersji chaosu
Ministerstwo infrastruktury, jak dotąd, działa bez pośpiechu. W ciągu dwóch ostatnich lat przygotowano w sumie siedem kolejnych wersji nowelizacji ustawy o transporcie – żadna nie przypadła branży do gustu. Co więcej, zdarzało się, że pod obrady rządu trafiła wersja, której resort z nikim wcześniej nie próbował konsultować.


Z siódmą wersją jest podobnie: została jedynie symbolicznie pozmieniana w stosunku do poprzedniej, nie odpowiada ani taksówkarzom, ani Uberowi. A głos Amerykanów coraz bardziej się liczy, odkąd wstawiła się za rodzimą firmą ambasador USA w Polsce, Georgette Mosbacher. W jej liście do Andrzeja Adamczyka, szefa resortu infrastruktury, znalazła się sugestia, że zaszkodzenie Uberowi nie pozostanie bez wpływu na inne amerykańskie inwestycje w Polsce.