Andruszkiewicz chętnie korzysta ze służbowej limuzyny. Jeździ ze swoją partnerką

Marcin Długosz
Wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz nie posiada prawa jazdy, nic zatem dziwnego, że rządowa limuzyna przydaje mu się, jak mało komu w gabinecie Mateusza Morawieckiego. „Super Express” przyłapał jednak ministra na używaniu auta do prywatnych celów.
Wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz nie posiada prawa jazdy, więc korzysta ze służbowego auta, kiedy tylko może. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Jak pisze "Super Express" limuzyna wiceministra krąży po Warszawie, m.in. podwozi go na pociąg do rodzinnego Białegostoku. W większości tych podróży do rodzinnego miasta ma mu towarzyszyć jego partnerka, Kamila.

- Narzeczona pana ministra towarzyszyła mu w podróży służbową limuzyną na dworzec tylko raz - prostuje w rozmowie z INNPoland.pl biuro poselskie ministra. Podkreśla też, że limuzyna nie wozi ministra do Białegostoku, a jedynie na dworzec.

Fura jak taksówka
– Nie dość jednak, że na dworzec przyjechali już kilka minut po godz. 13, a więc w czasie, gdy większość Polaków jeszcze pracuje, to w dodatku przywiozła ich tam… rządowa limuzyna z kierowcą – pomstuje jednak gazeta. – To nie pierwszy raz, gdy Andruszkiewicz posłużył się służbową furą jak taksówką – wytyka. Wiceminister miał zostać też zdybany na przejażdżce do restauracji tuż po tym, jak został wiceministrem.


Nadużywanie rządowego wozu to nie jedyny kłopot wiceministra. Prawie miesiąc temu w „Superwizjerze” TVN pojawił się materiał, w którym ujawniono podejrzenia w sprawie fałszowania podpisów na listach poparcia kandydatów Młodzieży Wszechpolskiej w czasie, gdy ugrupowaniem kierował Andruszkiewicz. Autorzy programu utrzymywali, że wiedział on o nadużyciach.