Płażyński wziął dotację, bo "mu się należała". Panie Kacprze, branie kasy dla innych to wstyd

Konrad Bagiński
Na głowę Kacpra Płażyńskiego posypały się gromy, gdy okazało się, że dzięki statusowi bezrobotnego dostał 20 tys. zł dotacji na założenie własnej firmy. Młody polityk oburza się, że to przecież legalne. Panie Kacprze – z takim podejściem kariery prawniczej pan nie zrobi. Owszem, to legalne, ale zabieranie z puli dla innych jest po prostu obciachem.
Kacper Płażyński nie zawahał się przed zdobyciem statusu bezrobotnego i 20 tys. dotacji na założenie firmy Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
Na studiach miałem zajęcia z prawa. Dobrze zapamiętałem słowa profesora, który wtłaczał nam do głowy, że jest coś takiego jak litera prawa i jego duch. I fajnie byłoby, by te dwie kwestie były jak najbardziej tożsame – czyli prawo było stosowane w taki sposób, w jaki je zapisano.

Dobrze obrazuje to sposób wystawiania mandatów drogowych w krajach skandynawskich – osoba o wysokich dochodach płaci za takie samo przewinienie więcej, niż niezamożna. Stosując się wyłącznie do litery prawa dochodzimy do różnego rodzaju absurdów – znamy ich wiele. To jakby lekarz orzecznik powiedział do badanego: "ja widzę, że nie ma pan ręki, ale nie ma pan na to dokumentu i nie dostanie pan renty".


Raczej nie można mieć wątpliwości co do tego, że Kacper Płażyński dostał dotację na założenie własnej kancelarii legalnie. Wedle przepisów był bezrobotny, bo w odpowiednim czasie nie miał pracy i potwierdził to wymaganymi dokumentami lub oświadczeniami. To jest właśnie litera prawa, którą Kacper Płażyński jako młody prawnik zapewne zna.

Jest jednak duch prawa, który mówi, iż status bezrobotnego powinna otrzymać osoba bezrobotna. Znam wiele osób, które po utracie pracy brały się w garść, zbierały z rynku zlecenia i aktywnie szukały zajęcia. Ba, sam tak robiłem! Dlaczego? Bo nie było nas stać na nicnierobienie, a jakikolwiek dochód z jednej strony pomagał w utrzymaniu się, z drugiej zaś niestety pozbawiał nas możliwości uzyskania statusu bezrobotnego. Szkoda, bo osoba bezrobotna ma na przykład ubezpieczenie społeczne, gwarantujące leczenie w razie choroby czy wypadku.

Jest też kwestia zwykłej przyzwoitości – Płażyński był formalnie bezrobotny. W praktyce szykował się po prostu do założenia kancelarii prawnej. Jeśli kogoś nie stać na uruchomienie własnego biznesu, ma do wyboru mnóstwo sposobów. Każdy bank oferuje nisko oprocentowane pożyczki, są różnego rodzaju fundusze europejskie, kredyty dla mikroprzedsiębiorców etc. Wiem o tym, bo od lat piszę o i dla polskich przedsiębiorców. Same środki europejskie można zdobyć na przynajmniej kilkanaście różnych sposobów, korzystając z różnych programów.

A to bezpośrednio do pana
Najłatwiej było sięgnąć po środki zarezerwowane dla bezrobotnych, prawda panie Kacprze? Nikt panu nie zarzuca, że zdobył pan dofinansowanie nielegalnie. Po prostu mamy niesmak, bo wykorzystał pan przepisy bardzo instrumentalnie.

Innym ludziom byłoby po prostu wstyd ubiegać się o środki dla bezrobotnych, szczególnie jeśli posiadaliby jakiś majątek – a pan jak na trzydziestolatka ma całkiem sporo. Przynajmniej tak wynika z pańskiego oświadczenia majątkowego.

Znam też wiele osób, które za dotację dla bezrobotnych faktycznie założyły swoje firmy. I najczęściej świetnie sobie radzą, mimo że wcześniej nie miały w przeciwieństwie do pana praktycznie żadnego majątku, zdolności kredytowych czy zamożnych protektorów. Bo o ile mi wiadomo, do dziś nie zdradził pan, jak dostał kierowniczą posadę w Enerdze, prawda?

Na dodatek bardzo szybko i nieudolnie próbuje się pan wybielać, przypominając, że wszystko przecież jest zgodne z prawem, a w ogóle to jakiś kapiszon. Nie, to nie kapiszon, bo wszędzie gdzie mamy do czynienia z publicznymi pieniędzmi musimy być do bólu transparentni. Nie musi pan heheszkować, wystarczy rzeczowo odpowiedzieć na pytanie, a nie bagatelizować sprawę.

Dlatego właśnie uważam, że postąpił pan nie fair. Legalnie, ale nieładnie. Z takim podejściem trudno będzie zrobić karierę szanowanego prawnika – czego oczywiście panu życzę. Ale tak mięciutki kręgosłup moralny i brak poczucia obciachu sprawdzi się niestety raczej w polityce, do której – jak mniemam – jest panu o wiele bliżej, niż do prawa.