Oto skutki zniknięcia marek własnych ze sklepów. Na część produktów musielibyśmy wydać dwa razy więcej

Mariusz Janik
Marki własne miały jedną kluczową, rozpoznawalną dla klienta cechę – były znacząco tańsze od produktów pochodzących od niezależnych, „narodowych” producentów. Gdyby nagle zniknęły z półek, klienci nie mieliby wyboru: musieliby wrócić do towarów produkowanych przez tych drugich. W przypadku niektórych towarów oznaczałoby to cenę o ponad 100 proc. wyższą.
W sklepach sieci Lidl marki własne w kategorii żywność to aż 71 proc. oferty. Fot. Roman Bosiacki / Agencja Gazeta
– Pomiędzy cenami marek własnych i narodowych największe różnice widać w przypadku żelu pod prysznic: aż 165 proc. Następnie należy wymienić czekoladę – 107 proc., sok jabłkowy – 68 proc., chipsy – 64 proc., a także wodę mineralną – 61 proc. – wylicza dla portalu Wiadomości Handlowe prezes Instytutu Badawczego ABR Sesta, Sebastian Starzyński.

– Producenci tego typu markowych produktów komunikują, że dają one określone benefity, np. wysoką jakość lub pozytywny ładunek emocjonalny. Niestety, koszty związane z budowaniem określonego wizerunku są przenoszone na konsumentów. Marki własne nie inwestują w reklamy i dlatego są tańsze – tłumaczy ekspert.


Potencjalne scenariusze
Stosunkowo najmniejsze zmiany dotyczyłyby powszechnie używanych produktów potrzebnych w kuchni: cukru – 10 proc., mąki pszennej – 13 proc., mleka – 16 proc., oleju – 24 proc., czy masła ekstra – 35 proc. Zgodnie z analizami ekspertów zmiany byłyby jednak bardzo daleko idące: w asortymencie żywności dotknęłyby 52 proc. oferty, nieco mniej w przypadku chemii gospodarczej (44 proc.) i artykułów kosmetycznych (35 proc.).

W najbardziej kłopotliwej sytuacji znalazłyby się, rzecz jasna, dyskonty: Lidl, Biedronka, Aldi, Netto. Wystarczy wspomnieć, że w kategorii „żywność” marki własne to aż 71 proc. oferty. Gdyby ograniczenia w handlu markami własnymi weszły w życie, sieci miałyby do wyboru kilka potencjalnych scenariuszy, np. wprowadzić na półki droższe produkty markowe, ewentualnie zmniejszać opakowania produktów marek własnych lub łączyć je w promocjach typu „2 w 1”.

Inna sprawa, jakie konsekwencje miałoby to dla polskich producentów. Produkty firm niezależnych od sieci niekoniecznie muszą być produktami polskiej produkcji. W niektórych przypadkach polscy producenci przygotowujący dla sieci towary sprzedawane jako marki własne, mogą w ten sposób wejść na rynki zagraniczne – po wycofaniu ich ze sprzedaży w Polsce skończyłyby się też możliwości eksportowe.