Człowiek PiS-u w Radzie Polityki Pieniężnej odleciał. Chce, żeby złoty stał się walutą Unii Europejskiej

Patrycja Wszeborowska
Członek Rady Polityki Pieniężnej prof. Eryk Łon w wywiadzie dla portalu naszdziennik.pl stwierdził, że Polska nigdy nie powinna rezygnować z własnej waluty na rzecz euro, że bronić trzeba jej ze wszystkich sił. Zaproponował wręcz, by cała Unia Europejska zrezygnowała z własnych systemów pieniężnych i przyjęła jako walutę unijną polskiego złotego.
Członek RPP zaproponował, by kraje Unii Europejskiej przyjęły polskiego złotego jako unijną walutę. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Obrona złotego
Eryk Łon, zapytany przez katolicko-narodowy portal o to, kiedy Polska będzie musiała zrezygnować z własnej waluty, odparł, że najlepiej, by nigdy.

– Ze wszystkich sił trzeba bronić złotego. Jest on atrybutem naszej suwerenności. We współczesnym świecie opanowanym przez korporacje nasza Ojczyzna musi się rozwijać, musi trwać. Żeby było to możliwe, należy bronić złotego. Do jego obrony wzywam każdą Polkę i każdego Polaka, gdziekolwiek się znajdują – wyjaśnił.

Jego zdaniem zalet z zachowania własnej waluty jest wiele. Przede wszystkim zachowanie złotego daje „możliwość kontroli nad emisją pieniądza” oraz „wielką elastyczność działania”. Trzeba zatem przekonać większość ekonomistów, polityków i dziennikarzy, którzy twierdzą, że Polska powinna przyjąć euro, by zmienili zdanie.


Polski jako wspólna waluta
– Nie bardzo dostrzegam potrzebę dopuszczenia możliwości likwidacji waluty narodowej. Przecież nawet jeżeli mówi się o obowiązku stworzenia w Europie wspólnej waluty, to przecież tą wspólną walutą może być złoty. Życzliwie więc radzę naszym kolegom z banków centralnych krajów strefy euro, aby zlikwidowali euro i zastąpili je złotym, a następnie dobrowolnie i z radością zgodzili się na to, żeby strefą złotego kierował Narodowy Bank Polski z siedzibą w Warszawie – proponuje Łon.

Obecny rząd nie jest wielkim zwolennikiem wprowadzenia euro do Polski. Zapytany o tę ewentualność Jarosław Kaczyński odpowiedział, że euro weszłoby do Polski dopiero, gdy osiągnie ona poziom zamożności Niemiec, a więc za 75 lat.

Niechęć do Polski w strefie euro wyraził również stosunek wiceministra rządu Morawieckiego, Jarosława Sellina, do głośnej ostatnio afery zarobkowej w Narodowym Banku Polskim. Oburzenie zatrudnianiem osób o nieodpowiednich kwalifikacjach na wysoko płatnych posadach polityk określił jako… intrygę, mającą zmusić Polskę do przyjęcia unijnej waluty.