Sejmowa zamrażarka działa na pełnych obrotach. Tak PiS rozprawia się z niewygodnymi pomysłami

Konrad Bagiński
Jeśli jakiś projekt ustawy nie jest po myśli posłów Prawa i Sprawiedliwości, trafia do sejmowej "zamrażarki". To nie jest autorski pomysł PiS, ale za kadencji tej partii z zamrażarki dosłownie wysypują się projekty ustaw z każdej dziedziny, którymi nie ma się komu zająć. Powody są bardzo różne.
Jeśli posłowie PiS uznają, że jakiś projekt ustawy nie zasługuje na ich uwagę, odsyłają go do sejmowej zamrażarki Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Oczywiście trzeba pamiętać o fakcie, że sejmowa zamrażarka nie jest wynalazkiem obecnej partii rządzącej. Wcześniej to samo robiła Platforma Obywatelska. Obecnie jednak zamrażarka pełna jest nie tylko projektów politycznych i światopoglądowych, ale i gospodarczych.

W "sejmowej zamrażarce" można znaleźć wnioski opozycji o powołanie sejmowych komisji śledczych w sprawie afery GetBack czy SKOK-ów, modyfikacje rozszerzające program 500+. Znajdują się tam również pomysły obywatelskie i prezydencki projekt pomocy dla frankowiczów.

Na zaopiniowanie w komisji czekają też inne projekty, które można uznać za niewygodne dla PiS. Chodzi przykładowo o propozycję PO, ułatwiającą zwrot nagród przez członków rządu albo projekt Nowoczesnej zakładający, że prezesem NIK nie może być członek partii politycznej.


W 2017 roku w zamrażarce poleżał sobie projekt dotyczący ograniczenia handlu w niedziele. Solidarność, która była pomysłodawcą tego prawa i gorącym jego orędownikiem zorientowała się jednak w planach rządu i skutecznie – jak się później okazało – lobbowała za wprowadzeniem projektu do porządku sejmowych obrad.

Są i nowsze przykłady. Od sierpnia ubiegłego roku do teraz w zamrażarce leżał sobie projekt autorstwa posłów .Nowoczesnej o konieczności podawania orientacyjnej wysokości zarobków przy ogłoszeniach o pracę. Dlaczego posłowie dopiero teraz zdecydowali się nim zająć, wcześniej uznając ten pomysł za godny zamrożenia? Trudno powiedzieć.

Dość, że po dyskusji na posiedzeniu plenarnym dokument trafił do sejmowej komisji, która zajmie się szczegółami nowelizacji. Za są ponoć zarówno pracownicy, jak i pracodawcy. Wielu z nich uniknie kosztownych procesów rekrutacji na warunkach finansowych, które nie będą satysfakcjonowały obu stron.

Projekt nowelizacji Kodeksu pracy zakłada, że pracodawca będzie miał obowiązek informowania o wysokości proponowanego zasadniczego wynagrodzenia brutto w ogłoszeniach o pracę na danym stanowisku. Może też określić minimalną i maksymalną kwotę, z dopiskiem iż pensja podlega negocjacji. Jeśli nie spełni tych warunków, narazi się na karę grzywny.

Jak zamraża się projekt?
Gotowy przepis na mrożony projekt podaje Rzeczpospolita.pl. Dziennikarze opisują, iż pomysł na nowe prawo, który nie jest po myśli rządzących, kieruje się po prostu do organu, który skutecznie i konsekwentnie go ignoruje.
Unikanie głosowania i odsuwanie w niebyt kontrowersyjnych spraw to stara praktyka w SejmieFoto: Kuba Atys / Agencja Gazeta
Przykład? Kilka tygodni temu marszałek Marek Kuchciński skierował do Komisji Ustawodawczej projekt posła Klawitera dotyczący ograniczeń w stosowaniu procedury zapłodnienia in vitro. To sprawa typowo medyczna, ale ocierająca się o kwestie światopoglądowe.

PiS nie ma interesu w otwieraniu kolejnego frontu walki zwolenników z przeciwnikami in vitro, więc Kuchciński zlecił komisji sprawdzenie, czy projekt jest zgodny z konstytucją. Kiedy komisja zaopiniuje propozycję Klawitera? Nikt nie przypuszcza, by odbyło się to przed wyborami.

Rzeczpospolita przypomina, że obecnie na zaopiniowanie czekają w niej prawie wszystkie projekty "światopoglądowe". Przykładowo, w lutym ubiegłego roku do opinii w komisji wysłano projekt wprowadzający aborcję na życzenie, pod którym podpisali się posłowie z kilku klubów. Później do Komisji Ustawodawczej trafił projekt Nowoczesnej o związkach partnerskich. Z drugiej jednak strony wniesiony przez Kaję Godek projekt bardzo zaostrzający przepisy aborcyjne również wylądował gdzieś w komisjach i zrobiło się o nim cicho.

Skupmy się jednak na projektach mających fundamentalne znaczenie dla gospodarki.

Kosmos, skóry zwierząt i wczesne emerytury
Niespodziewanie w zamrażarce utknął projekt ustawy o zmianie ustawy o Polskiej Agencji Kosmicznej. Jeszcze kilka tygodni temu miały nad nim debatować połączone komisje obrony narodowej i gospodarki. Ale zabrakło im woli, czasu albo wytycznych. Podbój kosmosu odkładamy więc na nieco później.

Do sejmowej zamrażarki trafił również projekt zmian w prawie dotyczących praw zwierząt oraz zakazu hodowli ich na futra. Mało kto wie, że to jeden z zaledwie dwóch projektów, pod którymi podpisał się Jarosław Kaczyński. Drugi też dotyczył zwierzaków – ochrony psów i kotów przed bezdomnością.

Projekt ustawy zakazujący hodowli na futra uchodził za oczko w głowie prezesa PiS. Chyba jednak można mówić tu o czasie przeszłym, bo Kaczyński nie kiwnął palcem od 2017 roku, gdy projekt trafił do zamrażarki. Nie jest tajemnicą, że hodowcy zwierząt futerkowych to silne lobby, dysponujące dużymi pieniędzmi i nawet sam prezes może nie chcieć im się narażać. Idea poległa w starciu z polityką i pieniędzmi.

Również prezydent niespecjalnie interesuje się swoim projektem ustawy dotyczącej pomocy dla posiadaczy kredytów we frankach szwajcarskich. W czasie swojej kampanii wyborczej ochoczo wygłaszał tezy o konieczności wsparcia tychże, jednak najwyraźniej jest mu na rękę, iż złożony w Sejmie projekt – złożony zresztą w trybie niespiesznym w stosunku do jego zapowiedzi z kampanii – utknął gdzieś w komisjach i nikt się nim nie zajmuje.

Na zaopiniowanie w komisji czekają też inne projekty, które można uznać za niewygodne dla PiS. Chodzi przykładowo o propozycję PO, ułatwiającą zwrot nagród przez członków rządu albo projekt Nowoczesnej zakładający, że prezesem NIK nie może być członek partii politycznej – przypomina RP.pl.