Stadion Wrocław zamiast zarabiać, przynosi milionowe straty. Dofinansowują go mieszkańcy
Na stadionie we Wrocławiu próbowano już chyba wszystkiego. Jest tu tor gokartowy, fitness, biura, obywają się eventy, m.in. studniówki czy festiwal piwa, a niedługo na stadion zawitają również food trucki. Jakiś czas temu podjęto nawet próbę uruchomienia podstawówki i przedszkola. Bezskutecznie - stadion cały czas przynosi straty.
Stadion Wrocław od lat dofinansowywany jest przez miasto. Choć w 2018 r. obiekt chwalił się 12 mln zł przychodu, które udało się osiągnąć głównie dzięki umowom najmu, to jego utrzymanie kosztuje ponad 21 mln zł.
Brakujące kwoty rokrocznie dopłaca miasto, które jednocześnie wciąż spłaca kredyt z okresu, kiedy go budowano. W zeszłym roku do pełnej spłaty brakowało jeszcze 300 mln zł, jak podaje portal money.pl.
Pozyskanie sponsora tytularnego
Jednak rzecznik obiektu, Kamil Cecota, twierdzi, że stadion ma szansę na zbilansowanie dzięki pozyskaniu sponsora tytularnego. Właśnie trwają przygotowania nowej oferty sponsorskiej, zaś pierwsze rozmowy na ten temat mają rozpocząć się jeszcze w tym roku. Niedługo zakończy się również kosztowny proces sądowy z wykonawcą, co pozwoli obiektowi zaoszczędzić.
To, że stadion w dużej mierze utrzymywany jest z kieszeni wrocławskich podatników mają zrównoważyć plany zagospodarowania tamtejszej przestrzeni ku uciesze mieszkańców. W związku z tym na terenie obiektu będą odbywały się codzienne bezpłatne warsztaty jazdy na rolkach, biegania czy ćwiczenia. Dookoła stadionu powstać mają m.in. boisko do siatkówki czy mini-skate park.
W przeciwieństwie do pozostałych obiektów wybudowanych na EURO 2012, Stadion Wrocław ma wyjątkowego pecha. W innych przypadkach przynajmniej pojawili się sponsorzy, którzy płacą za logo i markę w nazwie. We Wrocławiu zabrakło nawet tego. Nic zatem dziwnego, że wrocławski stadion musi desperacko nadrabiać te braki.