Burza wokół ogłoszenia o pracę. W skandalicznych komentarzach bronią "męskiej dumy"

Arkadiusz Przybysz
Firma umieszcza w sieci ogłoszenie, w którym twierdzi, że szuka kobiet. Co więcej, oferuje im dodatkowy benefit, którego nie mają mężczyźni. Rozpoczyna się internetowa burza. Nieważne, że gdy przyjrzeć się bliżej, to informacje o dyskryminacji stają się mocno przesadzone.
Coraz więcej wydarzeń w branży IT skierowanych jest na aktywizację kobiet Tomasz Szambelan / Agencja Gazeta
Historia ta niczym teatralne przedstawienie będzie mieć trzy akty. I choć wciąż nie znamy jej zakończenia, to warto ją obserwować. Bo każdy tutaj popełnił jakiś błąd - firma, która niezbyt trafiła z reklamą, grupa ludzi, która nie doczytała ogłoszenia, a na koniec ludzie, którzy próbując ratować co się da, jeszcze bardziej wkopali się w kłopoty.

AKT I - reklama, od której wszystko się zaczęło
"Senior Ruby Developerka 16000-21000 złotych Kraków". Od tego zdania zaczyna się post na Instagramie zamieszczony przez suwalską firmę Code&Pepper, która zajmuje się tworzeniem oprogramowania.
Ogłoszenie, od którego zaczęła się burzafot. instagram.com
Szefowa jednego z działów reklamowała w nim swoją firmę dodatkowymi benefitami dla dziewczyn, m.in. jednym dodatkowym dniem wolnym w miesiącu czy wsparciem eksperckim.


Czy taka treść ogłoszenia jest dyskryminująca? Miałbym wątpliwości. Nigdzie nie jest napisane, że szukane są wyłącznie kobiety. Przyczepić mógłbym się ewentualnie do zwrotu "dodatkowy urlop dla dziewczyn" - choć dzień wolny w trakcie okresu wielu kobietom pozwoliłby pracować znacznie efektywniej niż w sytuacji, w której muszą walczyć nie tylko z pracą, ale i własnym ciałem.

Co więcej, sama reklama mogła być ustawiona w ten sposób, by widziały ją tylko kobiety, zaś dla mężczyzn jej treść była inna. To dość powszechna praktyka w mediach społecznościowych - w ten sposób marketerzy zwiększają prawdopodobieństwo dotarcia do osób zainteresowanych ich produktem - w tym przypadku ofertą pracy.

Wchodzę także na stronę firmy i w ogłoszeniu jako takim nie ma ani słowa o tym, że tylko programistki są szukane albo że tylko one będą miały wsparcie zespołu. W ogłoszeniu nie pada także słowo o dodatkowym dniu urlopu w miesiącu. Być może ten benefit trzymany jest w tajemnicy.

AKT II - burza
Sprawę podchwycił jednak serwis wykop.pl. Wcześniej często pojawiały się tam komentarze broniące pracodawców, którzy nie chcieli kogoś zatrudnić, jednak tutaj sprawa dotyczyła honoru mężczyzn. Więc nagle zamiast komentarzy dotyczących wolności zatrudnienia pojawiły się cytaty z kodeksu pracy o dyskryminacji, równości i całej masie rzeczy do tej pory nazywanych "lewacką propagandą".

Znalazł się nawet odpowiedni przepis na tak okrutne zachowanie - 123 ustawy o promocji zatrudnienia i rynku pracy: "Kto ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, religię, narodowość, przekonania polityczne, pochodzenie etniczne, wyznanie lub orientację seksualną odmówi zatrudnienia kandydata na wolnym miejscu zatrudnienia lub miejscu przygotowania zawodowego, podlega karze grzywny nie niższej, niż 3 tys. zł".

Oczywiście do tego padły zdania, że kobiety nie pracują tyle, co mężczyźni, że i tak mają w życiu lepiej. "Kobieta w IT to jak świnka morska - ani świnka, ani morska", że zacytuję tutaj tylko jeden z przykładów.

Jak zatem wyraża się niezadowolenie z uciskania mężczyzn przez firmę? Ocenami na Facebooku i w mapach Google. Niestety, komentarze dość szybko zaczęły znikać - zapewne usuwane przez administratorów.

AKT III - ratowanie sytuacji
W tej chwili podejrzana reklama zniknęła z sieci. Oczywiście, jak zwykle w internecie, screeny nie spłonęły. Firma usunęła swój profil z map Google i nadal dzielnie usuwa komentarze. Tych oczywiście zgodnie z przewidywaniami przybywa.

Samo ogłoszenie o pracę nadal znajduje się na stronie. Code&Pepper, jak do tej pory nie zdecydowało się na oficjalny komentarz.

W tej chwili dalszy scenariusz najprawdopodobniej zakłada wygaszenie sytuacji. Większość wykopowych afer ma dynamikę płonącej słomy - może i ogień jest wielki, ale gaśnie dość szybko. I raczej niewiele osób wyszło, mimo zapowiedzi zgłoszenia sprawy do Inspekcji Pracy, poza internetowe komentarze.

Firma prawdopodobnie jednak nauczy się, by jeśli szuka konkretnej osoby do pracy robić to po cichu. Chyba, że chętne nie znajdą się, bo branża na brak programistek cierpi.

EPILOG, czyli czy branży trzeba kobiet?
Branża IT jest zdominowana przez facetów - według niedawnego raportu „Kobiety w IT”, zrealizowanego przez Fundację Carrots, na 10 programistów przypada zaledwie 3, 4 programistek. Zrozumieć można, że szefowie chcieliby mieć bardziej zróżnicowane płciowo zespoły - to, według danych firmy McKinsey, zapewnia większą ich efektywność.

I oczywiście, przestrzeganie prawa jest ważne i sam gotów jestem bronić mężczyzny, którego ogłoszenie odrzucono, pomimo jego jednakowych umiejętności, tylko ze względu na płeć. Jednak tutaj do żadnego odrzucenia nie doszło. Po prostu ktoś wpadł na pomysł, by w jakiś sposób dotrzeć do kobiet w mediach społecznościowych.

Niestety powyższa reklama napisana jest tak, że przy nawet niewielkiej dawce złej woli można ją odczytać w wybrany przez siebie sposób. Można ją było napisać znacznie lepiej. Tak, by rzeczywiście pokazać, że szuka się różnorodnych osób do zespołu.