Nachodzi reforma sądów. To dobra wiadomość dla... nieuczciwych pracodawców

Arkadiusz Przybysz
Aż 12 wydziałów pracy ma zostać zlikwidowanych. Dla wielu osób oznaczać to będzie konieczność nawet stukilometrowego przejazdu do sądu w swojej sprawie. To bardzo dobra wiadomość dla... nieuczciwych pracodawców.
Reforma sądów ma usprawnić ich działanie. Raczej zakończy się czymś wręcz przeciwnym Jakub Włodek / Agencja Gazeta
Uzasadnienie projektu, cytowane przez "Gazetę Wyborczą", jest dość skąpe. Zamykane wydziały mają jednego pracownika, co sprzeczne jest "z zasadą racjonalnego wykorzystywania kadr".

Problem w tym, że wydziały te do tej pory gwarantowały dość szybkie załatwienie spraw. Przykładem niech będzie Świecie, gdzie na termin rozprawy czekało się jedyne dwa tygodnie. Teraz sprawy stamtąd trafią do Bydgoszczy, gdzie już w tej chwili czeka się dwa miesiące.

Do czego w ogóle służy sąd pracy? Na przykład do tego, by przywrócić do pracy niesłusznie zwolnionego pracownika. Jeśli zaś na samą rozprawę czeka się (jak na przykład w Warszawie) rok, to do czasu pierwszej rozprawy pracownik już znajduje sobie inne zatrudnienie.


A przecież rzadko sprawę udaje się rozstrzygnąć na jednym posiedzeniu. Czasem potrzebne są trzy, cztery. W tej sytuacji jedyne co pozostaje pracownikowi to satysfakcja, że udało mu się wygrać.

Czy pracownicy odpuszczą sobie walkę o swoje prawa?
Nie mówiąc już o tym, że część pracowników po prostu odpuści sobie walkę np. o niewypłaconą pensję. Bo skoro trzeba będzie jechać ponad sto kilometrów do najbliższego sądu, wydać pieniądze na transport, czasem nocleg, brać urlop, to rośnie kwota, od której warto rozpoczynać walkę.

Nie mówiąc już o tym, że przy problemach z transportem publicznym wiele osób po prostu nie będzie miało jak dojechać do najbliższego sądu. I choć rząd zapowiedział przywrócenie PKS-ów, to szczegóły tego planu nie napawają optymizmem.

Co oznacza, że z perspektywy pracodawcy kończy się bat na nieuczciwe zagrania wobec pracownika. Oczywiście, nie wszyscy pracodawcy skorzystają z tej okazji, jednak niektórzy na pewno wykorzystają okazję.

Zatrudniali cię na śmieciówce? Zapłać składki na ZUS
Nie mówiąc już o tym, że od niedawna uprawnionym jest żądanie od pracownika, by zapłacił za siebie zaległe składki na obowiązkowe ubezpieczenia. Chodzi tutaj o sytuację, w której pracownik był bezprawnie zatrudniony na umowie cywilno-prawnej, od której nie odprowadzano składek.

W momencie kiedy sąd pracy przywraca umowę o pracę, pracodawca musi zwrócić składki za okres, kiedy nie były one odprowadzane. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego niczym dziwnym nie jest, że pracodawca zwróci się do pracownika z żądaniem zwrotu składek.

Ale ten miecz jest obosieczny. Przed sądy pracy trafiają bowiem często sprawy, w których pracownik niewłaściwie rozliczył się z powierzonego mienia. I jeśli w przypadku samochodu służbowego może dwa lata nie zrobią tak dużej różnicy, to w przypadku komórki czy laptopa po rozprawie pracodawca zostaje z niewiele wartym sprzętem.