Publikacja resortu finansów stawia sprawę jasno. Nauczyciele nie dostaną ani grosza

Patrycja Wszeborowska
Wieloletni Plan Finansowy Państwa, czyli swoisty scenariusz działań państwa głównie w obszarze podatków, jak na dłoni ukazuje sytuację strajkujących nauczycieli. Podwyżki dla belfrów nie będzie - wszystkie dochody zostaną przeznaczone na „piątkę Kaczyńskiego”.
Z Wieloletniego Planu Finansowego Państwa wynika, że rząd nie przewiduje podwyżek dla nauczycieli. Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
Wieloletni Plan Finansowy Państwa
W aktualizacji programu konwergencji opublikowanej kilka dni temu przez Ministerstwo Finansów znajduje się m.in. podwyżka akcyzy na używki (alkohole i wyroby tytoniowe podrożeją o min. 3 proc.), opłata cyfrowa od firm świadczących usługi cyfrowe w Polsce, pomysł zniesienia limitu 30-krotności składek ZUS, a także osławiony już „test przedsiębiorcy”.

Nie ma wątpliwości, że to oznacza nowe podatki, uszczelnienia i podwyżki dla często nieświadomych konsumentów, skupionych na obietnicach z kiełbasy wyborczej. Ale to nie koniec - ministerialny plan budzi jeszcze większe kontrowersje, jeśli popatrzy się na niego z punktu widzenia belfra.


Jak zauważa „Gazeta Wyborcza”, dla nauczycieli najistotniejszym punktem programu resortu jest pozycja „koszty pracy sektora instytucji rządowych i samorządowych”, czyli pensje dla zatrudnionych w organach państwa, administracji i samorządach, w tym państwowej edukacji. I tu zaczyna robić się ciekawie.

Nie ma pieniędzy dla nauczycieli
Okazuje się, że według najnowszej aktualizacji programu finansowego rząd przewiduje spadek wydatków wynagrodzenia w tym sektorze z obecnego poziomu 10,2 proc. PKB do 10 proc. PKB.

„10,2 proc. PKB oznacza, że w tym roku na wynagrodzenia w całym sektorze publicznym (a więc nie tylko dla nauczycieli) rząd wyda ok. 228,2 mld zł. W przyszłym roku wydatki relatywnie spadną do 10 proc. PKB, ale całkowita suma, jak obliczyli eksperci z banku Credit Agricole Polska, wzrośnie do 232,6 mld zł. Zmieni się po prostu podstawa wyliczeń, czyli PKB Polski” – zauważa „GW”.

To oznacza, że na cały sektor publiczny w przyszłym roku zostanie przeznaczone ok. 4,4 mld zł więcej. Tymczasem według Związku Nauczycieli Polskich na spełnienie oczekiwań finansowych w edukacji potrzeba ok. 10 mld zł. Pieniędzy na ten cel nie można wziąć np. z likwidacji OFE, ale nie można też przekroczyć wydatków budżetu, co reguluje reguła wydatkowa, gwarantująca stabilność finansową państwa.

Zatem aby znaleźć pieniądze na podwyżki dla nauczycieli rząd musiałby albo porzucić któryś z punktów „piątki Kaczyńskiego” albo porzucić regułę wydatkową i zwyczajnie podnieść podatki.

Wyższe podatki

Jak zauważył Mariusz Janik w INNPoland.pl, nie jest żadną tajemnicą, że obniżki podatków ogłasza się z pompą, a wprowadzanie nowych podatków – półgębkiem. Nie inaczej jest teraz: choć „piątka Kaczyńskiego” to szereg pomysłów, które formalnie pozwolą nam zachować grubszy portfel to rząd zaplanował mnóstwo nowych obciążeń, bezpośrednich i pośrednich.