Firmy górnicze robią nas w konia. Nikt się nie przejmuje toksycznymi odpadami
Inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli weszli na wysypiska odpadów wytwarzanych przy wydobyciu i eksploatacji węgla kamiennego. Wnioski z tej kontroli są dla branży miażdżące: okazuje się, że zaledwie nieco ponad 2 proc. toksycznych odpadów jest ponownie przerabianych. Reszta trafia do naszego otoczenia.
Zasady są proste: to, co powstaje przy wydobyciu węgla, zbiera się na hałdach, po czym – z czasem – odpady te powinny zostać wykorzystane np. przy produkcji kruszyw dla budownictwa. W latach 2015-2017 firmy górnicze wytworzyły 72 tys. ton takich odpadów, rozwleczonych na hałdach zajmujących 11 tys. hektarów.
Nadzór szwankuje
Większość zużyto do tworzenia budowli krajobrazowych, reszta zaległa na hałdach. Zarówno budowle krajobrazowe, jak i hałdy nie pozostają bez wpływu na stan środowiska naturalnego – konstatują inspektorzy. Co więcej, szwankuje nadzór nad nimi, jaki powinien być sprawowany przez lokalne władze.
Wyniki kontroli NIK można by uznać za kolejny cios dla branży. Nie ostatni, bowiem sytuacja polskiego górnictwa konsekwentnie się pogarsza. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl na koniec 2018 roku w polskich kopalniach pracowało ponad 83 tysiące osób, które wydobyły 63,4 mln ton węgla kamiennego. To najgorszy wynik od 1947 roku. Wynika z tego jednoznacznie, że produktywność tej branży po prostu spada. Nie ma się więc co dziwić, że polski węgiel jest coraz droższy. I nie będzie tanieć, bo nie ma takiej możliwości.