Tajemniczy "projekt Libra" Facebooka. Tłumaczymy, co będą z tego mieli użytkownicy

Konrad Siwik
Plan stworzenia kryptowaluty Facebooka ma już swojego realizatora. Jest nim ekonomista Christian Catalini z prestiżowej Massachusetts Institute of Technology (MIT). Profesor wziął urlop od uczelni, żeby pomóc serwisowi w stworzeniu waluty, która ułatwi użytkownikom przesyłanie sobie pieniędzy lub zakupy z poziomu Facebooka.
Facebook pracuje nad własną kryptowalutą ochrzczoną na razie "projektem Libra". Pomaga mu w tym profesor MIT Christian Catalini. Fot. Brian Solis/Flickr.com/CC BY 2.0
Jak donosi CoinDesk.com, dwie osoby zaznajomione z sytuacją poinformowały serwis o współpracy profesora MIT z gigantycznym serwisem społecznościowym. Ich celem jest stworzenie stablecoina, czyli kryptowaluty zaprojektowanej tak, aby zminimalizować zmienność ceny. Ma ona być stabilniejsza niż w przypadku najpopularniejszej kryptowaluty, czyli bitcoina.

Kryptowaluta Facebooka - co to znaczy dla użytkownika?
Dla użytkowników serwisu to przede wszystkim łatwa możliwość szybkiego przesyłania sobie pieniędzy drogą elektroniczną oraz dokonywanie płatności za zakupy. Wszystko z poziomu serwisu.


Dodatkowo, jak donosił Wall Street Journal, Facebook poszukuje inwestycji wartych 1 miliard dolarów, aby zrealizować swój plan. W tym celu prowadził rozmowy z sieciami płatniczymi Visa i MasterCard na temat potencjalnego wsparcia.

O pomysł stworzenia kryptowaluty przez Facebooka zapytaliśmy Lecha Wilczyńskiego, prezesa InPay S.A. Ekspert uważa, że mimo krytyki użyteczności kryptowalut, banki i korporacje dostrzegają w nich potencjał obniżenia kosztów transakcyjnych i monetyzowania własnych marek za pomocą tzw. blockchainowych projektów. – Czyny mówią więcej niż słowa i dostrzegam w tym działaniu wyraz uznania dla koncepcji kryptowalut - mówi Wilczyński. Jak dodaje, próby tworzenia nowych protokołów nie mają sensu, kiedy do dyspozycji są gotowe rozwiązania, jak bitcoin.

Środki, jakie firmy i banki przeznaczają na rozwój własnych projektów są - zdaniem eksperta - marnowane i powinny zostać rozdysponowane w inny sposób. – Przypomina to czasy początków internetu, kiedy to potentaci medialni, jak AOL, tworzyli swój własny zamknięty "internet", ignorując globalny charakter rewolucji technologicznej – tłumaczy Wilczyński.