Jak to jak? Służbowo! Lekarz z "dobrej zmiany" przepalił benzynę za kilkanaście tys. zł
Jerzy Smogorzewski został dzięki PiS wojewódzkim lekarzem weterynarii na Dolnym Śląsku. Według "Wyborczej" mijał się z prawdą dokumentując swoje liczne wyjazdy. Z 17 lekarzy, których miał odwiedzać, 14 w ogóle nie widziało go na oczy.
Jak pisze Gazeta Wyborcza, wojewoda prześwietlił służbowe podróże Smogorzewskiego. Wtedy wyszło na jaw, że prowadzona przez niego dokumentacja jest nie tylko ogólnikowa, ale i fałszywa.
Kontrolerzy zapytali 17 powiatowych lekarzy weterynarii, czy i kiedy odwiedzał ich Smogorzewski. Okazało się, że u 14 z nich nie był ani razu, choć tłumaczył, że służbowe wyjazdy są konieczne i odbywają się na ich zaproszenie. W efekcie zakwestionowano wydatki na paliwo – w sumie chodzi o 13 tysięcy złotych.
Kim jest Jerzy Smogorzewski?
Dziennikarze Wyborczej poprosili sekretariacie Smogorzewskiego o komentarz. Nie dostali odpowiedzi, ale rzeczniczka wojewody śląskiego, przekazała im, że Smogorzewski przebywa na świadczeniu rehabilitacyjnym i w tej chwili nie pełni funkcji wojewódzkiego inspektora weterynarii.
– Z informacji przekazanych nam przez głównego lekarza weterynarii wynika, iż wobec Jerzego Smogorzewskiego toczy się postępowanie karne – dodała rzeczniczka.
Postawa lekarza już wcześniej budziła sporo kontrowersji. Wystawiał on np. pozytywne opinie schroniskom dla zwierząt, które nie spełniały podstawowych standardów jakości opieki. Jednocześnie zarzucał złe warunki innym schroniskom, choć inne służby nie potwierdzały jego doniesień. M.in. z tego powodu był w konflikcie z poprzednim wojewódzkim lekarzem weterynarii, którego z chęcią zastąpił po przyjściu PiS do władzy.