Polskie dowody i paszporty będą kontrolowane przez obcych agentów? Rząd sprzecza się z KE

Patrycja Wszeborowska
Komisja Europejska uważa, że produkcja dokumentów powinna być zlecana w przetargach. Resort spraw wewnętrznych wręcz przeciwnie i ostrzega, ze narazi to Polskę na naciski ze strony innych państw – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Polski rząd twierdzi, że zachowanie zasad konkurencji w produkcji dokumentów osobistych stwarza ryzyko, iż będą one kontrolowane przez obce służby. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Monopol na produkcję
Od lipca zacznie obowiązywać ustawa o dokumentach publicznych, która przekazuje produkcję dokumentów całkowicie w ręce Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Oznacza to, że PWPW będzie na wyłączność produkować nie tylko dowody osobiste, paszporty czy prawo jazdy, ale również książeczki żeglarskie czy dokumenty potwierdzające prawo wykonywania zawodu.

Z monopolem produkcji nie zgadza się Komisja Europejska, która twierdzi, że produkcja blankietów powinna być zlecana w przetargach. Jej zdaniem konieczność zachowania poufności w produkcji dokumentów nie wyklucza możliwości organizowania przetargów. Z tego powodu wszczęła postępowanie formalne przeciwko Polsce w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego (2018/2276).


Agenci kontrolujący polskie paszporty
Przeciwne temu jest Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii oraz resort spraw wewnętrznych, które twierdzą, że zagraniczne firmy mogą znajdować się pod wpływem służb specjalnych.

– Niedopuszczalne jest doprowadzenie do sytuacji, w której obce służby będą miały choćby potencjalną możliwość wejścia w posiadanie wiedzy na temat zabezpieczeń, w tym tych niejawnych, wykorzystywanych w polskich dokumentach o najwyższym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa – pisze MSWiA, cytowany przez „DGP”.

Argumentacja rządu nie przekonuje ekspertów. – Polski rząd ma tendencję do odgórnego ograniczania konkurencji w coraz większym zakresie. Nadzór nad komercyjnymi firmami może być równie skuteczny, co nad tymi należącymi do Skarbu Państwa. A uwolnienie rynku mogłoby przynieść oszczędności. Bez konkurencji nawet nie wiemy, czy nie przepłacamy – komentuje w rozmowie z dziennikiem Michał Rogalski z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.