Rząd nagle zaostrza ustawę. W efekcie stworzy cieplarniane warunki dla prawdziwych lichwiarzy
Rząd postanowił wykończyć branżę firm pożyczkowych (tych legalnych, płacących podatki i objętych ścisłymi regulacjami). To nie żart – jeśli to prawo wejdzie w życie, pieniądze pożyczysz tylko w banku albo SKOK-u. Problem w tym, że te instytucje nie mają w ofercie szybkich pożyczek, które w Polsce bierze co roku 3 miliony osób.
Tydzień temu rząd przyjął projekt ustawy antylichwiarskiej, który zmniejszyłby ten próg do 45 proc. Ale teraz, w trybie ekspresowym i bez konsultacji, ten limit zredukowano do 20 proc. "Celem przyjętej przez rząd reasumpcji jest zwiększenie ochrony konsumentów przed nakładaniem na nich przez instytucje udzielające kredytów i pożyczek nieuzasadnionych kosztów" – czytamy w komunikacie z posiedzenia rządu.
– Po jej wejściu w życie, zakończy się działalność sektora instytucji pożyczkowych. Ponieważ projekt ustawy likwiduje podaż, a nie reguluje popytu, to likwidacji legalnego i nadzorowanego rynku pożyczkowego, z którego korzysta 3 mln osób rocznie, przyniesie wyniki sprzeczne z celami projektu ustawy – twierdzi Jarosław Ryba, prezes Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych.
Niech żyje szara strefa
Wśród skutków wymienia rozwój szarej strefy i branży lombardów w przypadku najbardziej zdesperowanych klientów. To nie wszystko: wiele osób zostanie po prostu odciętych od możliwości zaciągnięcia legalnej, drobnej, krótkoterminowej pożyczki, której nie było i nie ma w ofercie banków. Kolejnym skutkiem mogą być też próby obchodzenia limitu przez skomplikowane konstrukcje prawne lub struktury zagraniczne.
– Po wprowadzeniu limitu na poziomie zaproponowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości z bardzo dużym prawdopodobieństwem żadna z instytucji pożyczkowych, również tych działających w sektorze online, nie będzie w stanie zapewnić sobie rentowności. W konsekwencji z rynku całkowicie znikną oferty pożyczek na niskie kwoty i krótki termin. Lukę podażową zastąpi nowy kapitał o niewiadomym pochodzeniu, który stworzy podziemie pożyczkowe, co bezpośrednio wpłynie na wzrost przestępczości – mówi Jarosław Ryba.
Przed wzięciem pożyczki upewnijmy się, co podpisujemy - w branży zdarzają się nieuczciwe firmy•Foto: Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta
– Odnosimy wrażenie, że projektodawca zakłada, że koszt pozaodsetkowy w całości stanowi zysk firmy pożyczkowej – jest to nieprawda. Opłaty z tytułu odsetek i kosztów pozaodsetkowych stanowią przychód, nie dochód, instytucji pożyczkowej. I to tylko w tym zakresie, w którym pożyczki zostaną zwrócone. Każda niespłacona pożyczka oznacza stratę. Nieprawdą jest również, że firma pożyczkowa czerpie zyski z pożyczek przeterminowanych. Takie wierzytelności są oprocentowane odsetkami 14 proc. skali w roku, ale przeciętna firma pożyczkowa sprzedaje je już najdalej po 2-miesiącach do firmy windykacyjnej za przeciętnie 10-15 proc. wartości – szacuje.
Wyjaśnia, że w takim przypadku na transakcji realnie traci się do 90 proc. zainwestowanych w pożyczkę środków. Jest to działanie konieczne, aby zapewnić firmie pożyczkowej płynność, ponieważ jej działalność polega na udzielaniu pożyczek, a nie zarządzaniu wierzytelnościami – wymaga to zupełnie innych kompetencji.
Kim są klienci firm pożyczkowych?
– Liczbę potencjalnych klientów szacuje się od 3 mln osób. Społeczeństwo polskie cechuje wysoki popyt na kredyty konsumpcyjne, który wywołany jest przez wciąż stosunkowo niski poziom dochodów i relatywnie niewielkie zasoby majątkowe w porównaniu do obywateli państw Europy Zachodniej. Większość pożyczek przeznaczana jest na zakup sprzętu RTV, usługi i dobra o charakterze kulturalno-rozrywkowym oraz regulowanie bieżących zobowiązań wynikających np. ze zdarzeń losowych (bardzo wysoki rachunek za gaz, naprawa uszkodzonego samochodu, etc.) – przypomina Ryba.
Po otrzymaniu zapłaty za zaległe faktury, większość natychmiast reguluje swoje zobowiązanie wobec instytucji pożyczkowych. Po wprowadzeniu limitów, takie operacje będą niemożliwe, a to może zwiększyć ryzyko opóźnienia wypłat dla niektórych osób pozostających w stosunku pracy wobec drobnych mikroprzedsiębiorców.
Zdaniem Ryby wycięcie firm pożyczkowych z rynku spowoduje, że pracę straci 40 tys. zatrudnionych w nich osób a budżet nie doczeka się ok. 2,2 mld zł, jakie w formie podatków, składek ZUS i innych korzyści przynoszą one państwu.