Rewolucja w reklamie internetowej. Polski start-up ma pomysł, jak sprawić, by wilk był syty, a owca cała

Dawid Wojtowicz
Życie wydawcy serwisu internetowego to ciężki kawałek chleba. Jeśli celuje w "zwykłe" reklamy, musi liczyć się z rosnącym oporem internautów stosujących adblocki. Jeśli zaś chce zarabiać na płatnych treściach, ryzykuje utratę niestałych czytelników. Kompromisowe wyjście serwuje mu Adquesto.
Adquesto to bezpłatna bramka treści, którą zaprojektowano jako rozwiązanie kompromisowe dla reklamodawców, wydawców i czytelników serwisów internetowych. Nowy format w reklamie internetowej opracował polski start-up, którego prezesem jest Adam Majewski 123rf.com
Nowy format reklamy internetowej wydaje się zwiastować prawdziwą rewolucję na rynku wydawców online. Na naszą uwagę zasługuje chociażby już z tego powodu, że twórcami tego rozwiązania są Polacy. Technologia zagościła w internecie dzięki kreatywności polskiego start-upu, którego prezesem i współzałożycielem jest Adam Majewski.

– Idea Adquesto dojrzewała we mnie już od czasów, kiedy prowadziłem działy marketingu u poprzednich pracodawców. Zastanawiało mnie, ile z pieniędzy, które przeznaczam na reklamę, faktycznie pracuje zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Czyli ile z zakupionych reklam rzeczywiście dociera do odbiorców i przebija się do ich świadomości.

– Szukając odpowiedzi, opracowałem nowy format reklamowy, który dawał mi taką pewność. Są to właśnie questy reklamowe. Zdecydowałem się rzucić inne zajęcia i zbudować od podstaw nowy system ad-tech'owy. Przygotowanie Adquesto zajęło ponad dwa lata, bo pozornie proste rozwiązanie wymagało stworzenia potężnego systemu IT z rozbudowaną analityką.
Adam Majewski, prezes i współzałożyciel start-upu AdquestoAdquesto / Materiały prasowe
Jaką receptę proponuje więc Adquesto? System można najprościej opisać jako darmowy paywall – bezpłatną bramkę treści. Zamiast opłaty wymaga ona od czytelnika rozwiązania questu reklamowego. Ma więc charakter questvertisingu, czyli modelu reklamowego, który stawia przed odbiorcą pewne zadanie do wykonania. To tylko brzmi skomplikowanie, realnie wymaga od użytkownika kilku szybkich sekund na odpowiedź.

Jeśli ktoś myśli, że za dostęp do treści będzie musiał surfować po stronach reklamodawców, wypełniać jakieś ankiety czy wykonywać inne czasochłonne czynności, to się myli. Adquesto wykorzystuje prosty, acz spełniający założenia reklamy mechanizm – wszystko sprowadza się do wskazania prawidłowej odpowiedzi na postawione pytanie.

Odpowiedzi nie trzeba szukać w Google czy Wikipedii, ponieważ widoczna jest ona na obrazku tworzącym reklamową kreację. Czytelnik może przeczytać kilka pierwszych akapitów tekstu, a później jego oczom ukazuje się przysłaniające tekst okienko z reklamą i pytaniem. Zaznaczając właściwą odpowiedź, odsłania ciąg dalszy artykułu.
Przykład formatu reklamowego opracowanego przez start-up Adquesto. Kliknięcie prawidłowej odpowiedzi pozwala odsłonić dalszą treść czytanego w sieci artykułuAdquesto / Materiały prasowe
W przypadku udzielenia błędnej odpowiedzi wystarczy odczekać kilka sekund na możliwość podania kolejnej. W tym czasie reklama ulega odświeżeniu. Odpowiedzi przesyła się do systemu, klikając jeden spośród trzech przycisków widniejących pod pytaniem. Do czasu wskazania prawidłowej odpowiedzi tekst poniżej reklamy pozostaje zakryty.

– Ludzie, jak wiadomo, płacić nie lubią. Ale nie chcą też być zwodzeni tekstami sponsorowanymi, które tylko udają obiektywne. Dlatego rozsądną alternatywą wydaje się Adquesto, czyli specyficzny, reklamowy paywall. Zamiast pieniędzmi płaci się u nas uwagą, ponieważ prosimy o udzielenie odpowiedzi na zadane pytanie – tłumaczy Adam Majewski.

Dla wydawców Adquesto oznacza zaś zarabianie tylko wtedy, kiedy publikują ciekawe teksty. Tylko takie motywują czytelników do rozwiązywania questów. Jeśli artykuł nie jest wartościowy, odbiorca zrezygnuje z jego czytania już po odsłoniętej od początku części. Wydawcom nie opłaca się więc robić clickbaitowych tekstów.

A korzyści dla reklamodawców? – Są niebagatelne – podkreśla Adam Majewski. – Dajemy pewność, że komunikat został dostrzeżony, przeczytany, a co najważniejsze zrozumiany, bo tylko wtedy odbiorca może wskazać prawidłową odpowiedź na pytanie dotyczące treści reklamy. To kolosalna zmiana, bo rozliczamy się za realne efekty, a nie puste obietnice.

Grupa naTemat jest jednym z wydawców, którzy testują to rozwiązanie na polskim rynku. – To taki niefinansowy paywall, w którym użytkownik płaci 2-3 sekundami swojego czasu. Moim zdaniem to naprawdę bardzo ciekawy kompromis dla polskiego rynku wydawniczego, gdzie użytkownicy nie są aż tak bardzo skłonni płacić za dostęp do treści. Po paru miesiącach widać, że czytelnicy przyzwyczajają się do tego rozwiązania, a w komentarzach niektórzy sami sobie wyjaśniają, że wydawca przecież na czymś musi zarabiać. Cieszy wzrost tej świadomości – mówi Michał Mańkowski, członek zarządu i redaktor naczelny Grupy naTemat.

Adquesto obchodzi większość adblocków, dzięki czemu rośnie szansa, że materiał reklamowy zobaczą użytkownicy stosujący popularne programy do blokowania wyświetlania reklam internetowych. Ci z kolei mają wybór – mogą odpowiedzieć na pytanie i bezpłatnie czytać treści albo wykupić dostęp bez reklam do danego serwisu, jeśli wydawca przewiduje taką możliwość.

Co istotne, rozwiązanie Adquesto ma też dobroczynny wymiar. Za każde rozwiązanie questu (prawidłową odpowiedź) system przekazuje w imieniu reklamodawcy 1 grosz na cele charytatywne. Zbierane środki finansowe trafiają do podopiecznych Fundacji Siepomaga, która prowadzi największy w Polsce portal zbiórek charytatywnych.

Już dziś z polskim wynalazkiem możemy się spotkać na wielu portalach. Połączenie reklamy z paywallem w taki sposób, aby dostęp do treści artykułów nie wymagał płacenia, może być początkiem końca bramek w dotychczasowej formie. Niewykluczone, że będą one stopniowo wypierane przez takie "miękkie paywalle" jak Adquesto.
Prezentacja rozwiązania Adquesto na konferencji technologicznej Webit w Sofii (Bułgaria)Facebook / Adquesto
Na korzyść Adquesto przemawia też fakt, że płacenie za treści w polskim internecie nie znajduje poparcia. Z badania "Postawy Polaków wobec mediów i płacenia za treść" wynika, że tylko 22 proc. zapłaciłoby w przyszłości za jakiś rodzaj treści "choćby raz na jakiś czas". Na tych blisko 80 proc. teoretycznie nie da się zarabiać. Z Adquesto może się to zmienić.

Raport "Questvertising - nowe podejście do reklamy online" wskazuje, że reklama w postaci questvertisingu przebija się do świadomości ludzi kilkukrotnie lepiej niż ta tradycyjna. Markę wkrótce po ekspozycji rozpoznaje 28,7 proc., a po tygodniu 11,6 proc. odbiorców. Przy zwykłej reklamie wskaźniki te wynoszą tylko 7,8 proc. i 4,5 proc.

– Questy reklamowe to tylko pierwsze z naszych rozwiązań związanych z monetyzacją treści. Kolejnym, już wdrożonym, są Pollquesty. To tzw. surveywall, czyli narzędzie do badania opinii. Nie ma w nim grafiki reklamowej, a każda odpowiedź odsłania dalszą treść artykułu. Mamy jeszcze wiele innych pomysłów – zaznacza prezes Adquesto.

Jak podkreśla, cały czas przyświeca im idea, żeby znaleźć sensowny kompromis, między wygodą czytelników a zyskami wydawców oraz interesem reklamodawców, którzy chcą sensownie wydawać swoje budżety marketingowe. Oni dołożyli do tego jeszcze element charytatywny, przekierowując część środków z reklam na cele prospołeczne.

– Taki kompromis, jak każdy inny, nigdy nie zadowoli wszystkich w pełni, więc zawsze znajdzie się ktoś narzekający na obecność reklam. Ale jest jedyną konstruktywną drogą, dzięki której zyskują wszyscy, pośrednio także czytelnicy oraz osoby potrzebujące wsparcia w trudnych chwilach życiowych – puentuje Adam Majewski.