Brejza pyta GUS, jak liczy inflację. Urzędnicy zmienili metodę, by nie straszyć ludzi przed wyborami?

Konrad Bagiński
– Wystąpiłem do GUS z interwencją ws. zmian w sposobie obliczania inflacji w ostatnich latach. Według moich informacji doszło do zmiany części parametrów i metodyki obliczania – napisał na Twitterze poseł Krzysztof Brejza, znany tropiciel przekrętów władzy. W sukurs przyszli mu ekonomiści.
Brejza pyta GUS o to, jak liczy inflację - bo oficjalne 2,9 proc. wydaje się wartością zaniżoną Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Nieścisłości w sposobie podawania informacji dotyczących inflacji przez Główny Urząd Statystyczny dostrzegają również eksperci i zwykli obywatele. Ceny idą w górę, zaś inflacja ledwo drgnęła. Nie ma już chyba Polaka, który nie narzekałby na wzrost cen. Szczególnie podrożało jedzenie – są warzywa, za które trzeba zapłacić 5 razy więcej, niż rok wcześniej. A wskaźnik inflacji drgnął ledwo zauważalnie. Wiele osób węszy w tym spisek.

Sytuację podgrzewa Krzysztof Brejza, znany poseł opozycji, regularnie demaskujący afery i dziwne poczynania rządu i podległych mu instytucji. Właśnie zasugerował, że GUS zmienił sposób liczenia inflacji i stąd biorą się wyniki, które – mówiąc kolokwialnie – są oderwane od rzeczywistości. Wiele osób podejrzewa, że rząd ukrywa prawdziwą inflację. W rzeczywistości byłoby to możliwe, ale bardzo ryzykowne i działające na krótką metę. Główny Urząd Statystyczny musi liczyć inflację według ogólnounijnych zasad. Pod uwagę bierze wirtualny koszyk zakupowy. Jego część to żywność, inna część to np. obuwie i ubrania, jeszcze inna to usługi czy samochody.


Czy możliwe jest fałszowanie inflacji?
Manipulacje są możliwe, ale złamanie unijnej zasady byłoby dla naszego rządu poważnym problemem, podważającym zaufanie do wszystkich podawanych przez Polskę danych.

Co zastanawiające, w sukurs Krzysztofowi Brejzie przyszli dwaj znani ekonomiści. Jeden to Waldemar Kuczyński, były minister przekształceń własnościowych. Drugim jest Andrzej S. Bratkowski – były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego i członek Rady Polityki Pieniężnej w kadencji 2010–2016.

– Po raz pierwszy od kiedy korzystam z danych GUS, czyli prawie 50 lat mam wrażenie, że dane mogą być fryzowane na polityczny rozkaz. Między innymi inflacji. Komuna dane ukrywała, ale publikowane były wiarygodne – napisał na Twitterze Kuczyński.

– Bardzo jestem ciekaw tych badań. Bo na oko widać, że publikowane dane są po prostu niespójne - wtóruje mu Bratkowski, dodają, że dane można też po prostu fałszować odpowiednio dobierając miejsca badań, czy "eliminując błędy".