Spytali przedsiębiorców z bastionów PiS o obietnice wyborcze partii. "Dramat i totalna porażka"
Zapowiedzi partii rządzącej wzbudzają strach wśród drobnych przedsiębiorców. Obawy mają szczególnie ci ze wschodu Polski, których wynagrodzenie jest dużo niższe.
Proponowane przez PiS podniesienie płacy minimalnej nie spotkało się z uznaniem w woj. lubelskim. Mieszkańcy przyznają, że pracodawcy nie będą mieli skąd brać pieniędzy, żeby wypłacić powiększone pensje swoim pracownikom.
Przedsiębiorcy przyznają, że będą musieli redukować liczbę pracowników.
Podobnego zdania są ci z woj. małopolskiego, woj. podkarpackiego, czy woj. warmińsko-mazurskiego. Warto podkreślić, że tamtejsze rejony są zdominowane głównie przez małych przedsiębiorców.
Anonimowa ankieta także nie pozostawia złudzeń. Aż cztery piąte respondentów oceniło w niej, że wzrost płacy spowoduje pogorszenie perspektyw ich przedsiębiorstw.
Cytowana przez Business Insidera Jolanta Gawron, pracodawczyni z branży gastronomii z Limanowej, nie przebiera w słowach. – Dla mnie ten pomysł to dramat. Totalna porażka – mówi.
– Wiadomo, że dla pracowników to świetna wiadomość, tylko co mają zrobić pracodawcy? Skąd wziąć pieniądze? Już teraz mówią, że nie mają, a młodzi z naszego miasta uciekają, bo widzą, że dobrze nie zarobią. Trzeba to jakoś wypośrodkować – mówi osoba pracująca w parczewskim Cechu Rzemiosł Różnych.
Ciężar tej odpowiedzialności spadnie na pracodawców
W kwestii tego, kto zasponsoruje nowy pomysł PiS, eksperci nie mają wątpliwości. – Podwyżkę płacy minimalnej sfinansują przede wszystkim przedsiębiorcy – to głównie w nich będzie uderzać. Każda podwyżka o 100 zł minimalnej pensji brutto z kosztami po stronie pracodawcy wynosi 120 zł. Z tego 40 zł idzie do państwa w postaci podatków, a 80 zł do pracownika – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Natomiast dr hab. Michał Mackiewicz, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego oraz autor bloga zarabianienasniadanie.pl, podkreśla w rozmowie z INNPoland.pl, że znacznie zwiększona pensja minimalna sprawi, że zatrudnianie pracowników na etat będzie w wielu przypadkach po prostu nieopłacalne.
– Wielu pracowników wykonuje ogólne prace administracyjno-biurowe. Wytwarzają oni dla firm pewną wartość, w związku z czym otrzymują za to pieniądze, ale nie są to pracownicy, którzy są w stanie zarobić dla firm 4 tys. zł miesięcznie. A tymczasem, żeby firma dalej zatrudniała pracownika, to musi on zarabiać dla tej firmy przynajmniej tyle, ile wynosi jego pensja – mówi dr hab. Mackiewicz.
Według statystyk GUS około 50 proc. ludzi w Polsce zarabia mniej niż 4 tys. zł brutto miesięcznie. To oni pokładają największe nadzieje w tej perspektywie.