Leszek Balcerowicz nie owija w bawełnę. Oto co sądzi o sytuacji polskich przedsiębiorców

Konrad Bagiński
PiS prowadzi politykę "antyprzedsiębiorczą" - twierdzi prof. Leszek Balcerowicz. I na poparcie tej tezy wytacza najcięższe działa: wyliczenie podwyżek i nowych opłat, jakie już ponoszą lub ponosić będą ludzie prowadzący własne firmy. Jego zdaniem pod płaszczykiem wspierania przedsiębiorców rząd przemyca kolejne obciążenia, a "rekompensuje" je nic nie znaczącymi gestami.
Zasługi związane z poprawą sytuacji gospodarczej przypisywane są automatycznie aktualnemu rządowi. To błędne myślenie - mówi Leszek Balcerowicz. Foto: FOR.org.pl
– Przekaz PiS jest taki: jeżeli za naszych rządów sytuacja gospodarcza się poprawiała, to znaczy, że nasza polityka była dobra. Na tej zasadzie można powiedzieć, że skoro sytuacja gospodarcza Polski za rządów Gierka w latach 70. gwałtownie się poprawiła, to rządy Gierka były dobre. To jest generalnie fałszywa teza, bazująca na tym, że ludzie będą kojarzyć rzeczywiście poprawiającą się sytuację (ale nie z powodu polityki PiS) z dobrymi rządami – mówił prof. Balcerowicz podczas prezentacji nowego raportu Forum Obywatelskiego Rozwoju, opisującego gospodarkę i praworządność pod rządami PiS.


FOR podsumowuje rządzących
Rząd wprowadził wiele obciążeń dla obywateli i firm: podatek bankowy, kontynuację zamrażania progów podatku PIT, podwyższenie składek ZUS, opłatę emisyjną, daninę solidarnościową i opłatę recyklingową – wyliczają przedstawiciele FOR. Przypominają, że zniesienie limitu 30–krotności oznacza, że zarobki powyżej 5,7 tys. zł netto będą obłożone podatkami i składkami na poziomie 52 proc., co uderzy w innowacyjność polskiej gospodarki i będzie zniechęcało wysokiej klasy specjalistów do pracy w Polsce.

Czy preferencje dla małych płatników CIT przyspieszą wzrost firm?
FOR ocenia, że obniżony CIT to niedźwiedzia przysługa dla firm. Gdy przychody firmy przekroczą próg 2 mln euro, to np. przy rentowności 5 proc. CIT gwałtownie skoczy z 39 do 81 tysięcy złotych. Innymi słowy – firmy sprzedając więcej, zarobią netto mniej.

Zapowiedziany przez PiS 1 mld z ulg dla inwestorów to znacznie mniej, niż nowe koszty, które PiS narzuca na firmy. A ile narzuca? Policzmy: 5 miliardów ze zniesienia limitu składek ZUS, 2,5 miliarda z oskładkowania umów cywilnoprawnych i kilkanaście miliardów złotych wynikające z podwyżki płacy minimalnej.

Poza zmianami z lat 2015–2018 rząd PiS zapowiedział na kolejne lata wiele nowych podatków i podwyżek istniejących, które stopniowo wchodzą w życie. W szczególności od początku 2019 roku paliwo jest obciążone nową opłatą emisyjną – prawie 2 mld złotych, w 2020 najlepiej zarabiający podatnicy dodatkowo zapłacą daninę solidarnościową (ponad 1 mld zł). Na przyszły rok rząd zaplanował też zmiany w opłacie recyklingowej, które mają zwiększyć wpływy z niej do prawie 1,5 mld zł. A przede wszystkim zapowiedziano szereg podwyżek składek ZUS, które razem z likwidacją składki do OFE mają przynieść ponad 10 mld zł.

Konstytucja biznesu? Czysta propaganda
PiS reklamowało "konstytucję biznesu" (pakiet pięciu ustaw, z których najważniejszą jest Prawo przedsiębiorców) jako "kartę praw podstawowych" dla firm i "najważniejszą reformę polskiego prawa gospodarczego od prawie 30 lat". FOR ocenia, że już samo użycie słowa "konstytucja" należy uznać za zabieg propagandowy, bo sugerowało, że chodzi o dokument o fundamentalnie ważnej treści, który miał spowodować pozytywny przełom, jeśli chodzi o warunki prowadzenia działalności gospodarczej. Tego jednak "konstytucja biznesu" wcale nie gwarantuje.

"Konstytucja biznesu" w rzeczywistości nie wprowadziła żadnych istotnych zmian dla polskich przedsiębiorców. Wpisane do niej zasady ogólne są fundamentami każdego cywilizowanego systemu prawnego (i zapisano je chociażby w Konstytucji RP).

Ponieważ jednak regułą rządzącą systemem prawnym jest to, że przed przepisami ogólnymi pierwszeństwo mają przepisy szczególne, to ich zapisanie w Prawie przedsiębiorców nie jest rozwiązaniem największej bolączki polskiego ustawodawstwa gospodarczego: nadprodukcji złej jakości przepisów. Do tego potrzeba zakrojonego na szeroką skalę planu deregulacji, a dotychczasowe działania rządu PiS zmierzają w przeciwnym kierunku.

– Tam, gdzie "konstytucja biznesu" daje przedsiębiorcom pewne ogólne gwarancje, ustawodawca wprowadził tak liczne wyjątki, że ochrona dla przedsiębiorców staje się fasadowa. Mowa tutaj zwłaszcza o rozdziale "Ograniczenia kontroli działalności gospodarczej". Wbrew tytułowi tego rozdziału przepisy w nim zawarte w żaden sposób nie ograniczają możliwości kontrolowania przedsiębiorców przez urzędników. Niemal połowę tego najobszerniejszego rozdziału Prawa przedsiębiorców stanowią wyjątki od ogólnych ograniczeń kontroli – czytamy w audycie FOR.

Zdaniem jego autorów można dojść do wniosku, że główny cel wprowadzenia "konstytucji biznesu" ma charakter propagandowy: rząd chce się pochwalić swoją troską o los polskich przedsiębiorców.

Kilka drobnych zmian na lepsze, które dałoby się wprowadzić nowelizacją do obowiązującej wcześniej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, nie wpływa ani na ocenę "konstytucji biznesu". Zdaniem FOR-u jest ona produktem marketingu politycznego, którego celem jest sprzedanie starych rozwiązań w nowym opakowaniu i przekonanie przedsiębiorców, że obecna władza mimo wprowadzania nowych podatków i regulacji tak naprawdę im sprzyja, ani tym bardziej na ocenę antyprzedsiębiorczej polityki rządu PiS.