Oto dziejowa sprawiedliwość. Ofiara naciągnęła na kasę internetowego oszusta

Marcin Długosz
To wspaniała i budująca historia, choć jej motywem przewodnim jest oszustwo i wyłudzenie pieniędzy. Tym razem jednak doszło do zamiany ról - to naiwny oszust stracił pieniądze, nie ofiara.
To rodzaj dziejowej sprawiedliwości i odwrócenia ról. Niedoszła ofiara tak rozegrała internetowego oszusta, że to on stracił na tym pieniądze. Foto: Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta
Internetowe scamy to klasyka gatunku. A to książę nigeryjski, a to biznesmen z Azji, a to odziedziczone w spadku miliony po dalekim (nieznanym) krewnym. Wszystko to bzdury nastawione tylko na jedno - wyciągnięcie pieniędzy od naiwnej ofiary. Część ludzi się na to uodporniła, część wciąż gładko przełyka różne oszustwa - np. na aktora/amerykańskiego żołnierza.

Ta konkretna historia wydarzyła się w Irlandii, napisał o niej także rodzimy niebezpiecznik.pl.

Prolog - bankier inwestycyjny
Zaczęło się klasycznie. Salomon, rzekomo wzięty bankier inwestycyjny, napisał do Irlandczyka Rossa Walsha, DJ-a, z propozycją biznesu. Tu wspomnijmy, że był to bardzo niekompetentny oszust. W mailu mydlił mu oczy propozycją inwestycji, zapewniał, że zajmuje się obrotem akcjami, chce działać także w Irlandii i potrzebuje partnera z posagiem - tysiącem funtów.
Przykład próby internetowego wyłudzenia pieniędzy. Tu oszust mami inwestycją biznesową i zarobkiem.Fot. Ross Walsh / Facebook
Bankier inwestycyjny i tysiąc funtów, to nawet naiwnego by zdziwiło. Adresat był świadomym użytkownikiem sieci, postanowił zainwestować trochę czasu, by boleśnie odegrać się na oszuście.


Przelicytowanie, pożądanie
Odpisał, że inwestycja rzędu tysiąca funtów to w zasadzie obraza, a w Europie robi się biznes duży lub wcale. I zaproponował nieszczęsnemu bankierowi inwestycyjnemu 50 tys. funtów.
Ross zarzuca własną przynętęFot. Ross Welsh / Facebook
Ten połknął haczyk. Wyraził zadowolenie, wskazując jednocześnie, że wciąż nie otrzymał pieniędzy.

Finał - oszust oszukany
I tu zaczyna się wielki finał w wykonaniu Rossa. Zaczął wypisywać "prawdopodobne" bzdury, wszystko z katalogu internetowych oszustw. Zapewnił, że jego bank czasem przy większych operacjach finansowych blokuje jego konto, jako uwikłane w podejrzaną transakcję, prawdopodobnie oszustwo. Zapewnił Salomona, że wystarczy drobny przelew, np. na kwotę 25 funtów, by bank zdjął blokadę. I niedoszły oszust dał się oszukać - zrobił przelew.
Fot. Ross Walsh / Facebook
Satysfakcja musiała być ogromna. Tym bardziej, że Ross przekazał kwotę na rzecz fundacji pomagającej chorym na nowotwory. Mamy więc combo - bolesna lekcja i skromny datek dla potrzebujących.

Naszych czytelników uczulamy, by zawsze dokładnie czytali wiadomości i je kwestionowali, szukali dziury w całym, nieważne, czy ktoś oferuje wielomilionowy spadek, czy podszywa się pod firmę kurierską, bank czy telekom.