Nowy, dziwaczny pomysł rządu. Podatkoskładka dla najmniej zarabiających

Marcin Długosz
Osobliwe, by nie rzec - dziwaczne. Rząd chciałby wprowadzić "podatkoskładkę". Pod tym nietypowym tworem kryje się następujący zamysł - pobierać od najmniej zarabiających składkę na ZUS, a dopiero od pewnego poziomu dochodów - pobierać PIT.
Nowy pomysł na poprawienie systemu emerytalnego. Czym są podatkoskładki? Fot. Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Można mieć taki lub inny pogląd na otoczenie, ale akurat w ocenie polskiego systemu emerytalnego naród jest zadziwiająco zgodny - powiedzieć, że jest niedopracowany, to nic nie powiedzieć. System emerytalny ma mnóstwo przywar, a obywateli traktuje "niemoralnie", o czym pisaliśmy w INNPoland.pl.

A będzie tylko gorzej. W perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat będziemy mieć rekordowo wiele najniższych emerytur. To dotyczy ludzi już obecnych na rynku pracy. Dlaczego najniższych? Bo później rozpoczynają pracę, w dodatku później zaczynają się dokładać do wspólnego worka - bo ich pierwsze prace zwykle oparte były o umowy śmieciowe.


Co to jest podatkoskładka?
Zatem system trzeba naprawić. Jak? Festiwal pomysłów trwa nie od dziś, o najnowszym donosi "Dziennik Gazeta Prawna". Zdaniem gazety, zaplecze rządu lobbuje za wprowadzeniem owej podatkoskładki. Cały zamysł polega na tym, by od najsłabiej zarabiających pobierać najpierw pieniądze na składkę ZUS, a od ustalonego progu dochodów - PIT. To ma ułatwić najsłabiej zarabiającym uzbieranie odpowiedniej kwoty i w efekcie - zmniejszyć liczbę minimalnych emerytur. Sęk w tym, że pomysł stoi w kontrze do uszczelniania składek ZUS, w tym m.in. do oskładkowania umów o dzieło.

Tymczasem sytuacja emerytalna dla obecnie pracujących rysuje się w naprawdę złych barwach. Problemem jest już sama mentalność - myślenie o emeryturze odsuwamy w czasie zwykle do momentu, aż jest już za późno, domniemywamy ponadto, że szkoda zawracać sobie tym głowę, to w końcu tylko kilka lat. Ten raport pokazuje, jak źle jest z edukacją na ten temat.

Jak pisaliśmy w INNPoland, Niemcy zaproponowali podniesienie wieku emerytalnego do 70. roku życia. Tymczasem w "bogatej" Polsce go obniżamy.