Wkrótce na świecie może zabraknąć wody. To oni zużywają jej najwięcej

Katarzyna Florencka
Woda jest w sumie czymś paradoksalnym. To surowiec, który pod pewnym względem jest cenniejszy od złota – bez niego nie przeżyjemy przecież na najprostszym, biologicznym poziomie. Ale równocześnie, ponieważ woda jest dla nas tak niezbędna, jej cena nie może być zbyt wysoka, gdyż wówczas zwyczajnie odcięlibyśmy od niej sporą część ludzkości.
Ocenia się, że przy obecnym zużyciu wody za 10 lat będziemy jej potrzebować aż 40 proc. więcej. Fot. 123rf.com
Często zapominamy jednak o tym, jak cenna jest woda – między innymi właśnie dlatego, że jej cena nie odzwierciedla jej prawdziwej wartości. Z jej zużyciem jako ludzkość szalejemy: ocenia się, że przy aktualnym poziomie zużycia w 2030 roku będziemy potrzebować aż 40 proc. więcej niż mamy w tym momencie - wynika z raportu ONZ. Tymczasem jednak, jak być może kojarzycie, wody mamy skończoną ilość…

Gdzie oszczędzać wodę?
Powstrzymajcie się jednak jeszcze przed nerwowym dokręcaniem wszystkich kurków w domu czy rezygnacją z mycia podłóg w mieszkaniach. Prawda jest taka, że w krajach wysoko rozwiniętych gospodarstwa domowe odpowiadają jedynie za 10 proc. zużycia wody.


Głównym podejrzanym jest tutaj ogólnie pojęty przemysł, do którego trafia aż 60 proc. wody. I właśnie ograniczaniem zużycia wody w przemyśle zajmuje się firma Ecolab. Jak się okazuje, nie jest to rzecz ani prosta, ani oczywista. Równocześnie jednak doświadczenie firmy pokazuje, że sposoby na oszczędzanie wody można znaleźć w najmniej oczywistych miejscach.

Mniej wody w piwie
– Aby jednak zużywać mniej wody, najpierw trzeba rozumieć to, w jaki sposób wpływa ona na produkcję – tłumaczył David Martin z Ecolab podczas zorganizowanego przez Microsoft spotkania o technologii klimacie, które odbyło się 28 listopada w Sztokholmie.

Taka właśnie zasada przyświecała próbom zmniejszenia ilości wody potrzebnej do... produkcji piwa. Niekoniecznie oznacza to oczywiście, że już niedługo złoty trunek miałby zacząć bardziej przypominać mus karmelowy niż alkoholowy napój.

W przemyśle browarniczym woda jest bowiem używana przede wszystkim do dwóch rzeczy (oprócz, rzecz jasna, tej która trafia do samego piwa). Mowa tutaj o procesie chłodzenia piwa oraz czyszczeniu machinerii używanej w procesie produkcyjnym. Zwłaszcza w tej ostatniej kwestii mówimy o kilometrach przeróżnych rur i pojemników, które muszą spełniać wysokie standardy czystości.

Okazuje się jednak, że jak najbardziej możliwe było zmniejszenie w ciągu ostatnich sześciu lat zużycia wody przy produkcji piwa aż o 60 procent!

W jaki sposób? Wystarczyło porównać dane. Współpracując z InBev, czyli jednym z największych producentów piwa na świecie, Ecolab zamontował specjalne czujniki w ponad 150 fabrykach należących do firmy.

– Po tym, jak dane z nich trafiły do chmury i można je było porównać, byliśmy w stanie stwierdzić, która z nich pracuje najwydajniej i podzielić się tą wiedzą z innymi browarami należącymi do firmy, co koniec końców znalazło swoje odbicie w pieniądzach – opowiada David Martin.

Kwestia hoteli
Ocenia się, że na jednego gościa hotelowego w ciągu doby przypada aż 300 litrów zużytej wody. I znów: niekoniecznie oznacza to, że przed wyjściem na miasto ludzie na potęgę odkręcają prysznice w swoim pokoju hotelowym.

– Główne miejsce, w którym zużywa się wodę, to tak naprawdę… kuchnia hotelowa – zdradza David Martin. – Chodzi o to, że hotele zazwyczaj zużywają bardzo dużo pary wodnej do podgrzewania jedzenia – o wiele więcej niż zwykłe restauracje.

Jak więc podkreśla Martin, coś tak zwyczajnego jak znalezienie wydajniejszego sposoby gotowania jedzenia oraz lepszego sposobu mycia naczyń (oraz prania rzeczy), można bardzo konkretnie zmniejszyć niepotrzebne zużycie wody. To ostatnie Martin określa zresztą mianem „śladu wodnego” – na wzór śladu węglowego.

Pułapki odnawialnej energii
Próba zmniejszenia śladu wodnego, jak ostrzega Martin, może jednak natrafić na dość nieoczekiwanego wroga: uproszczenia.

– O klimacie i zrównoważonym rozwoju rozmawiamy często bardzo szybko, ogólnikami – stwierdza Martin. – Jeśli chcę zmniejszyć mój ślad węglowy, muszę zmniejszyć moje zużycie energii, muszę zapewne znaleźć bardziej zrównoważone źródło energii, cokolwiek by to w danym przypadku miało znaczyć – tłumaczy.

Ale, jeśli człowiek zacznie przyglądać się śladowi wodnemu swojego odnawialnego źródła energii, może okazać się, że odnawialne źródło energii niekoniecznie jest równocześnie źródłem zużywającym mniej wody.

– Możesz więc skończyć z kolejnym problemem gdy okaże się, że twoje nowe źródło energii wymaga o wiele więcej wody niż poprzednie. Zmniejszanie śladu wodnego musi być planowane w tym samym czasie co działania, które mają zmniejszyć ślad węglowy – podsumowuje Martin.