Tanie bilety lotnicze nie szkodzą środowisku. Kuriozalne słowa byłego szefa Air France
Wokół mnożą się ostrzeżenia o tym, że latanie negatywnie wpływa na środowisko i lepiej z nim nie przesadzać, przygotowywane są w związku z tym dodatkowe opłaty dla linii lotniczych, a ich szefowie prześcigają się w zrzucaniu odpowiedzialności... Jednak dyrektor organizacji zrzeszającej linie lotnicze nie pozwala, żeby mu to zepsuło humor. Twierdzi wręcz, że niskie ceny lotów wcale nie szkodzą środowisku.
– Nie wierzę, że niskie ceny biletów są przeciwko ochronie środowiska – stwierdził de Juniac podczas spotkania z dziennikarzami w Genewie. Jego słowa cytuje serwis Business Insider.
Francuz motywuje swoje stanowisko tym, że latanie musi być dostępne dla każdego. – Naszym zaś zadaniem jest upewniać się, że obniżamy ślad węglowy poprzez wdrażanie porozumień, które zaakceptowaliśmy i przyjęliśmy. Chodzi o to, by latać więcej, ale zanieczyszczać mniej; do tego sprowadza się nasz cel do 2050 roku – dodał. Zapowiedział przy tym, że ceny biletów będą dalej spadać, z uwagi na dużą konkurencję na rynku.
Latanie szkodzi środowisku. Ale które najbardziej?
Inni przedstawiciele sektora lotniczego nie uciekają przed przyznaniem, że latanie szkodzi środowisku – ale szczegóły ich zeznań różnią się w zależności od tego, którą odnogę sektora reprezentują. Dziwnym, trafem, zawsze winny jest ten drugi.
I tak: dyrektor generalny Grupy Lufthansa Carsten Spohr w swojej głośnej czerwcowej wypowiedzi wytknął palcem tanie linie (to do tego komentarza odniósł się zresztą de Juniac). Według niego, przewoźnicy niskokosztowi, oferując bilety w niskich cenach, podbijają popyt, tym samym przyczyniają się do większej emisji dwutlenku węgla do atmosfery.
Nie pozostał mu dłużny prezes Wizz Air Jozef Varadi, kiedy poproszono go o komentarz do słów szefa Lufthansy.
– Gada głupoty! To model biznesowy tradycyjnych linii lotniczych, który opiera się na przewożeniu jak największej liczby klientów korporacyjnych kupujących drogie bilety w klasie biznes i dużej liczbie lotów przesiadkowych, jest skrajnie nieefektywny i mający negatywny wpływ na środowisko – stwierdził Varadi.
Podatek dla sektora lotniczego
Nie ma się co czarować: samoloty są niezwykle wygodnym środkiem transportu, ale do kategorii ekologicznych nie należą. Jeśli całe lotnictwo stworzyłoby państwo, to wylądowałoby w pierwszej dziesiątce największych emitentów gazów cieplarnianych. Jak przypomina portal green-projects.pl, tylko w 2018 roku sektor przewozów lotniczych wyprodukował prawie 900 mln ton dwutlenku węgla. Nie wspominając już o innych odpadach.
Nic więc dziwnego, że na szczeblu europejskim coraz częściej pojawia się temat wprowadzenia podatku i akcyzy paliwowej dla lotnictwa. W listopadzie do Komisji Europejskiej trafił list podpisany przez ministrów finansów dziewięciu krajów Unii Europejskiej, którzy domagali się w nim przygotowania i wdrożenia nowego podatku lotniczego we wszystkich krajach wspólnoty.
Część krajów działania w tej kwestii podjęła samodzielnie: w 2020 roku w Niemczech i Francji pojawią się wysokie podatki na loty krajowe i międzykontynentalne, podobny scenariusz czeka Holandię, która od 2021 roku zamierza opodatkować paliwo lotnicze.
Dobrowolna opłata ekologiczna LOT-u
Jak pisaliśmy niedawno w INNPoland.pl, Polskie Linie Lotnicze LOT wprowadziły dobrowolną dopłatę do biletów pasażerskich. Podróżujący, którym na sercu leży dobro środowiska, mogą do ceny za przelot dodać kwotę, którą chcieliby zrekompensować ślad węglowy pozostawiany przez ich lotniczą podróż.
Zamysł wprowadzenia dodatkowego, acz w zupełności dobrowolnego, kosztu przelotu wydaje się jedynak tylko sprytnym wybiegiem PR-owym, mającym na celu ubranie przewoźnika w modne, ekologiczne szaty. Droższy o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt złotych bilet lotniczy, nawet jeśli miałby pozytywnie wpłynąć na klimat, niekoniecznie zostanie przyjęty z entuzjazmem – dla LOT-u to jednak już żaden problem, gdyż korzystny rozgłos już zyskał.