Sprawdzili, co się stanie z człowiekiem, który poleci na Marsa. Badany skończył z poważną chorobą
To trochę ostudzi marzenia o załogowym locie na Marsa. Znaczna odległość od Ziemi, a przez to długi czas potrzebny na jej pokonanie, na razie dyskwalifikują kruchą istotę ludzką jako zdobywcę czy choćby pioniera-badacza Czerwonej Planety. Musimy znaleźć sposób na wytworzenie sztucznej grawitacji, co mogłoby zapobiec powstawaniu zakrzepów krwi.
Już w 50. dniu misji w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, podczas badania ultrasonograficznego wykonanego w ramach badań naczyniowych, u astronauty wykryto obturacyjną zakrzepicę żyły szyjnej wewnętrznej. Mimo że nie zgłaszał bólu głowy ani twarzy - co jest powszechne w warunkach nieważkości - choroba postępowała. Lot na Marsa - w zależności od ustawienia względem siebie obu planet, trwałby kilka miesięcy.
Z domu - zdrowy
W rodzinie astronauty nigdy wcześniej nie stwierdzono występowania żadnych przypadków żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej. Kolejne badanie ultrasonograficzne, wykonane przez astronautę w ramach zabiegu telemedycznego, o którym pisaliśmy niedawno w INNPoland.pl, wzbudzały jeszcze większe zdziwienie.
– Okazało się, że podróż kosmiczna i związane z nią długie przebywanie w stanie nieważkości może zahamować normalny przepływ krwi, a nawet sprawić, by czasami ta płynęła w odwrotnym kierunku! Zaobserwowaliśmy to u sześciu astronautów. To duży problem w kontekście długo trwających misji, jak np. ta planowana na Marsa – relacjonował dr. Michael Stenger z Labolatorium Układu Krążenia w Centrum Kosmicznym Johnsona w Houston.
Jednak największy niepokój wśród badaczy wzbudził przypadek jednego z astronautów, u którego obraz USG wykazał w wewnętrznej żyle szyjnej po lewej stronie w pełni ukształtowany zakrzep. W toku powtórzonego badania, inny radiolog potwierdził przypuszczenia pierwszego.
Wystarczą niecałe 2 miesiące
Zbitą krew w tej istotnej arterii stwierdzono po zaledwie 50 dniach przebywania kosmonauty w stanie nieważkości. Gęste sito selekcji kandydatów na misje kosmiczne nakazuje z niemal stuprocentową pewnością wykluczyć możliwość wystąpienia schorzenia z przyczyn zdrowotnych. W kosmos zwyczajnie wysyła się okazy zdrowia.
Symboliczne zapasy enoksaparyny (leku przeciwzakrzepowego), jakie znajdowały się w apteczce stacji kosmicznej, były dla NASA prawdziwym wyzwaniem. 20 ampułek po 300 mg leku mogło się okazać niewystarczające. Gdyby tego było mało, jednym z powikłań możliwych po podaniu leku jest krwawienie.
Zbawienny powrót grawitacji
Decyzja o rozpoczęciu terapii nie była łatwa, ale została podjęta. Astronauta rozpoczął kurację i do momentu zacumowania na stacji zdołał przyjąć 33 zastrzyki enoksaparyny.
W kosmosie astronauta musiał do końca pobytu zażywać leki przeciwzakrzepowe, a jego stan uległ poprawie dopiero po wylądowaniu w ziemskiej atmosferze, a przede wszystkim grawitacji. Na szczęście już po 24 godzinach na Ziemi zakrzep uległ spłaszczeniu, a po pół roku nie było po nim, ani żadnych innych zakrzepach, śladu.