To dlatego Japończycy są mistrzami oszczędzania. Wszystko dzięki prostej metodzie kakeibo
Japończycy słynną nie tylko z Marie Kondo i japońskiej sztuki porządkowania życia, lecz także z tego, że świetnie panują nad swoimi domowymi budżetami, m.in. dzięki kakeibo. Polacy przez złe nawyki i fatalny poziom edukacji szkolnej w tym temacie są na przeciwległym biegunie.
Taki stan rzeczy tłumaczymy niskimi zarobkami. Tymczasem prawda jest zupełnie inna: za dużo wydajemy. Dowodem rzeczowym w tej sprawie jest wyciąg z konta. Zmienić ten stan rzeczy może kakeibo, czyli japońska sztuka oszczędzania.
Fakty na temat kakeibo
Na zachętę powiem tylko tyle: dzięki kakeibo udaje się Japończykom zwiększyć swoje oszczędności o nawet 35 proc. A metoda, choć znana jest od ponad 116 lat, to nadal jest praktykowana w domach.
Co więcej, na przestrzeni ostatnich 10 lat pojawiło się kilkanaście anglojęzycznych książek na ten temat, a hasztag #kakeibo rozgrzewa Instagrama i Pinteresta.
Co to jest kakeibo?
Kakeibo to znana od ponad 100 lat praktyka oszczędzania. Wymyśliła ją na początku XX wieku Hani Motoko. To wyjątkowa kobieta, która przetarła wiele szlaków. Była jedną z pierwszych studentek Japan Women’s University in Tokyo, pierwszą oficjalnie uznaną dziennikarką w swoim kraju i twórczynią pierwszego czasopisma dla kobiet.
Kakeibo stworzyła z myślą o kobietach, które musiały umiejętnie zarządzać budżetami. Opiera się ono na bardzo prostym, ale często pomijanym założeniu: uważności w wydawaniu swoich pieniędzy.
W wolnym tłumaczeniu kakeibo oznacza „księgę domowych rachunków”. I tak na pierwszy rzut oka może wyglądać. W końcu zaczyna się od codziennego notowania wszystkich wydatków. To jednak coś więcej. Metoda zachęca do prowadzenia swego rodzaju dziennika czy wręcz pamiętnika domowego budżetu.
Wiem, że w dobie aplikacji może to brzmieć trochę nudnawo i oldskulowo. Ręczne spisywanie kwot daje nam jednak bardziej namacalne poczucie zarządzania pieniędzmi. Poza tym papierowy budżet, którzy trzeba tu faktycznie sporządzić, to tylko punkt wyjścia.
W rzeczywistości chodzi o uważność, o sprawdzenie, dlaczego wydajemy swoje pieniądze. Tylko odręczne zapiski – z uwagi na czas, które będziemy musieli poświecić tej czynności – mogą zmienić nasze myślenie o wydatkach. Zachęcić do tego, żebyśmy uważniej przyjrzeli się swojemu budżetowi, lepiej zrozumieli, co się dzieje z naszymi pieniędzmi i zaczęli czerpać przyjemność z oszczędzania.
– Wszyscy ciężko pracujemy nie tylko po to, by stać nas było na życie, lecz także po to, by z niego czerpać przyjemność. Jeśli chcemy efektywnie oszczędzać pieniądze, musimy o tym pamiętać – tłumaczy Fumiko Chiba, autorka książki „Kakeibo: The Japanese Art of Budgeting & Saving Money”.
W końcu za zaoszczędzone pieniądze możemy spełniać swoje marzenia. Niestety, często podejmując próby oszczędzania, szybko zapominamy o celu, a skupiamy się na wyrzeczeniach. Chiba, autorka poradnika o kakeibo, uważa, że mamy problem z oszczędzaniem właśnie dlatego, że skupimy się na tym, czego nie możemy kupić, a nie cieszymy z tego, co możemy mieć.
Pewnie zastanawiasz się, jak to się stało, że z takiej prostej metody Japończykom udało się stworzyć sztukę, która naprawdę działa. Jak się okazuje, wszystko to zasługa edukacji finansowej.
Większość Japończyków rozpoczyna naukę finansów osobistych w młodym wieku, jeszcze w swoim domu rodzinnym. Czego się uczą? Przede wszystkim tego, że nie wypada pożyczać pieniędzy, bo to jest po prostu niesmaczne.
Dzieci zachęcane są też do oszczędzania. Rodzice na każdym kroku przypominają, że im więcej pieniędzy zaoszczędzą teraz, tym więcej dobrej jakości rzeczy będą mogli kupić sobie za kilka lat.
Myślisz sobie, że ty, jako dziecko, nie miałeś oszczędności? A pieniądze od dziadków czy cioć, które dostawałeś z różnych okazji? Wydałeś je na zabawki czy inne przyjemności, a młody Japończyk najczęściej wpłacał na konto. Nie wierzysz?
Japońscy rodzice namawiają swoich potomków, by wpłacali do banku swojego „otoshidama”, czyli tradycyjne prezenty pieniężne, które otrzymują od krewnych i przyjaciół i jak pokazują badania ponad 70 proc. tak właśnie czyni.
Nie jesteśmy na straconej pozycji
Przyznasz, że mając takie podstawy dużo łatwiej oszczędzać. Nie jesteśmy jednak na straconej pozycji. Musimy tylko przyznać sami przed sobą, że pieniądze wywołują w nas emocje, a my wiele decyzji związanych z finansami podejmujemy pod wpływem impulsu, a potem raz na zawsze z tym skończyć.
Jak? Przerzucić swój budżet z aplikacji i Excela do zeszytu. Może będzie dłużej i trudniej, ale na pewno efektywniej. Prowadząc dziennik, szybko zaczniemy wyciągać wnioski na temat naszego budżetu. A jeśli nie wiesz, jak się od tego zabrać, to polecam ci przejrzeć, co kryje się pod hashtagiem #kakeibo na Instagramie i Pinterest.