"Ceny rosną, ale...". Andrzej Duda próbuje wytłumaczyć, skąd w Polsce taka drożyzna
Dziennikarze „Gazety Wyborczej” na przykładzie kosztu podstawowych zakupów wytknęli polskiemu prezydentowi coraz bardziej windujące ceny. W odpowiedzi na zarzuty Andrzej Duda wytłumaczył, że droższe produkty w sklepie to „efekt złożonych procesów ekonomicznych”.
Pięć lat temu prezydent Andrzej Duda wybrał się do sklepu spożywczego w Polsce i na Słowacji, by wskazać, jak bardzo podrożeją nasze rodzime produkty, jeśli zdecydujemy się przyjąć wspólną walutę. Zakupy na Słowacji kosztowały przyszłego prezydenta w przeliczeniu około 54 zł. W Polsce w sklepie Biedronka na Podkarpaciu - 37 zł.
Dziennikarze „Gazety Wyborczej” powtórzyli ten eksperyment, z tym, że odpuścili sobie wyjazd za granicę. Poszli do sklepu Biedronka i kupili te same produkty, co Andrzej Duda przed pięcioma laty. Okazało się, że musieli zapłacić aż ponad 47 zł. To oznacza, że ceny wzrosły aż o 27 proc.
"To złożone procesy"
Andrzej Duda w poniedziałek wieczorem w rozmowie z TVP Info starał się wytłumaczyć niepokoje społeczne związane z coraz droższym „koszykiem Dudy”. Jak odparł, „głos w społeczeństwie jest wyraźny, bo ludzie odczuwają swoją sytuację lepiej, niż to było 5 lat temu”.
– Ceny rosną, ale proszę pamiętać, że rosną także wynagrodzenia. Wynagrodzenia są najczęściej wypłacane przez tych, co te produkty wytwarzają i sprzedają, ponieważ rosną im koszty pracy. To są naczynia połączone, procesy ekonomiczne, których przy podwyższaniu wynagrodzeń nie dało się uniknąć, bo tak działa gospodarka rynkowa – wyjaśniał.
– Jeżeli podwyższamy płacę minimalną, wypłacamy dodatkowe świadczenia, ludzie mają więcej pieniędzy i w związku z tym koszty dla pracodawców, to mimo że wprowadzamy "mały ZUS", to widać, że wpływ na ceny jest. Najważniejsze to starać się proces ten ukierunkować tak, żeby relatywnie ta stopa życiowa się podnosiła – dodał.
Dwa lata temu podobny eksperyment co niedawno „Gazeta Wyborcza” wykonała młodzieżówka PO. Stowarzyszenie Młodych Demokratów zrobiło takie same zakupy, jakie w 2015 roku w czasie kampanii wyborczej zrobił kandydujący na urząd prezydenta Andrzej Duda. Okazało się, że ceny rosną i bez wspólnej waluty - działacze na zakupy wydali wtedy zawrotne 62 złote.