Za nami najgorętszy styczeń w historii. A to dopiero początek pogodowych szaleństw

Katarzyna Florencka
Tegoroczny styczeń był najcieplejszym początkiem roku od ponad 140 lat. A wszystko wskazuje na to, że to jedynie pierwszy z wielu nadchodzących rekordów. I to wyłącznie nasza zasługa.
Wysokie temperatury w styczniu były tylko i wyłącznie "zasługą" człowieka. Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
NOAA – amerykańska instytucja rządowa odpowiedzialna za prognozowanie pogody – mierzy średnią temperaturę miesięcy od ponad 140 lat. Na tle całego tego archiwum styczeń 2020 wyróżnił się jednak jako najgorętszy styczeń w historii.

W styczniu odnotowano również jedno z największych odchyleń od średniej temperatury w danym miesiącu. Większe różnice zmierzono jedynie w marcu 2016, lutym 2016 i grudniu 2015. To sprawka człowieka
Dane amerykańskiej instytucji zgadzają się z informacjami podanymi w zeszłym tygodniu przez europejskiego satelitę pogodowego. Jednak kryje się za nimi jeszcze jeden ważny szczegół: w przeciwieństwie do poprzednich rekordowych miesięcy, tym razem za tak wysoką temperaturę odpowiada tylko i wyłącznie człowiek.


Jak bowiem zauważa CNN, na przełomie 2015 i 2016 roku na Pacyfiku występowało rekordowo silne zjawisko klimatyczne El Niño, którego obecność zawsze okresowo ociepla Ziemię. W tym roku El Niño jednak nie występuje – co oznacza, że wysokie temperatury są zasługą globalnego ocieplenia powodowanego przez emisje gazów cieplarnianych. I nic nie wskazuje na to, żeby to był koniec smutnych rekordów.

Żywność i zmiany klimatyczne
W dyskusjach na temat zmian klimatycznych coraz częściej pojawia się temat żywności. Choć laikom wydaje się, że ocieplenie klimatu w Polsce oznacza fajną hodowlę bananów i pomarańczy pod domem, eksperci zauważają, że prędzej zabraknie nam zbóż, które w wysokich temperaturach nie dadzą rady urosnąć.

Powiązania na światowym rynku żywności mogą sprawić, że jej ceny wzrosną. Jak wiele? To zależy, czy temperatura przestanie rosnąć. Wzrost o 2-3 stopnie może oznaczać wzrost cen kukurydzy nawet o 90 proc. To przełoży się na ceny mięsa - zwierzęta będą musiały być bowiem karmione coraz droższą paszą.

Tymczasem branża mięsna ma większy wpływ na klimat niż globalne koncerny naftowe. Dlatego coraz większą szansę widzi się w produkcji mięsa z probówki, bez konieczności dokonywania uboju.