Odtrąbiono już sukces. Tymczasem uszczelnianie VAT w rzeczywistości wcale nie wygląda tak świetnie

Patrycja Wszeborowska
Wpływy z VAT rosną, jednak jeszcze szybciej wzrastają kwoty podatku należnego i nieściągniętego. Mafie VAT-owskie pozostają bezkarne, a sukcesy w uszczelnianiu systemu okazują się być wciąż poza zasięgiem.
Wpływy z VAT rosną, jednak poziom kwoty z nieściągniętych należności podatkowych wzrasta jeszcze szybciej. Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Wpływy z VAT rosną, ale nieściągnięte należności bardziej
– Kwota zaległości w ściąganiu VAT przekroczyła już 92 mld zł. To przeczy mitowi skutecznej skarbówki, która miała zwalczać mafie podatkowe – pisze czwartkowa „Rzeczpospolita”.

Z oficjalnych danych o realizacji budżetu wynika, że zaległości VAT rosną szybciej niż wpływy z tego podatku. Sytuacji nie poprawia fakt, że skarbówka wydaje bardzo dużo decyzji, których nie da się wyegzekwować, np. wysyłając decyzje pokontrolne do firm słupów, często będących nieświadomie wciągniętymi w karuzelę i z tego powodu niepotrafiącymi spłacić należności.


Wpływy z VAT rosną, ale jeszcze szybciej rosną kwoty podatku należnego, ale nieściągniętego. Jeszcze w 2013 roku nieściągnięty VAT wynosił 21 mld złotych. Przy ogólnych wpływach na poziomie 113 mld złotych było to 18 proc. całości. W 2019 roku nieściągnięty VAT (92,8 mld złotych) stanowił już ponad 50 proc. wpływów (183 mld złotych).

– Można wnioskować, że duża aktywność kontrolna służb skarbowych przynosi głównie puste pieniądze, których nie da się ściągnąć – mówi dziennikowi prof. Dominik Gajewski z Zakładu Prawa Podatkowego Szkoły Głównej Handlowej.

Jak zauważa, nie sposób odmówić rządzącym sukcesów w poborze VAT, jednak ich skala jest bardziej „kwestią propagandy niż rzeczywistych osiągnięć”.

– Eksperci przyznają, że podatników VAT zdyscyplinowała elektroniczna sprawozdawczość (czyli tzw. JPK), zagrożenie karami czy możliwość blokowania kont bankowych. Jednak przy okazji reformy skarbówki zwolniono wielu doświadczonych kontrolerów, a bez nich nie da się złapać „grubych ryb". A to już efekt błędów w reformie fiskusa z 2017 r. – podsumowuje dziennik.