Po latach Apple przyznało, że jednak można to robić z iPhone'ami. Wystarczyła epidemia
Przez lata Apple twierdziło, że na iPhone'ach nie się używać "preparatów do czyszczenia" . Wygląda jednak na to, że epidemia COVID-19 doprowadziła firmę do zmiany zdania. W oficjalnych zaleceniach przyznano, że telefony można jednak odkażać chusteczkami dezynfekującymi.
Czyszczenie iPhone'a
Zalecenia takie pojawiły się niespodziewanie na stronach Apple'a. Na pytanie o to, czy można używać na iPhone'ach środków dezynfekujących, strona wsparcia Apple odpowiada:Jest to spora zmiana w zeznaniach amerykańskiej firmy. Jak zauważa serwis cnet.com, Apple przez lata odradzało swoim właścicielom iPhone'ów używania "preparatów do czyszczenia".Używając chusteczki nasączonej 70-procentowym alkoholem izopropylowym lub chusteczek dezynfekujących Clorox, możesz delikatnie wycierać powierzchnie zewnętrzne telefonu iPhone. Nie używaj wybielaczy. Nie pozwól, aby wilgoć dostała się do jakiegokolwiek otworu w obudowie, i nie zanurzaj telefonu iPhone w żadnych środkach czyszczących.
Firma tłumaczyła, że tego typu preparaty oraz szorstkie materiały mogą spowodować uszkodzenie tzw. powłoki olefobowej, która chroni wyświetlacz telefonu przed niewielkimi zanieczyszczeniami i ma zapobiegać powstawaniu smug po palcach.
Spowolnione iPhone'y
Jak pisaliśmy niedawno w INNPoland.pl, firma Apple poszła na ugodę w USA w sprawie oskarżenia o rozmyślne spowalnianie starszych modeli iPhone'ów. Chcąc zakończyć sprawę, spółka jest gotowa zapłacić poszkodowanym klientom nawet 500 mln dolarów, czyli średnio ok. 25 dolarów za każdy telefon.Wypłata pieniędzy przez spółkę z Cupertino obejmie amerykańskich właścicieli iPhone'ów 6, 6 Plus, 6s, 6s Plus, 7, 7 Plus oraz SE i systemy operacyjne iOS 10.2.1 lub nowsze a także iOS 11.2 lub nowsze, z których użytkownicy korzystali przed 21 grudnia 2017 roku.
Sprawa dotyczy oskarżeń o celowe spowalnianie działania starszych modeli iPhone'ów. Właściciele telefonów zaczęli zauważać, że po zainstalowaniu poszczególnych aktualizacji ich sprzęty działają wolniej i szybciej się rozładowują. Pojawiły się podejrzenia, że to celowy zabieg firmy, mający na celu skłonienie klientów do kupna nowszych modeli iPhone'a.