PiS łagodzi zapisy ukochanego projektu. Ale nie zrezygnuje z zakazu handlu w niedziele

Katarzyna Florencka
Aby walczyć ze skutkami epidemii koronawirusa, PiS zdecydował się tymczasowo zmodyfikować swój ukochany projektu: zakazu handlu w niedzielę. Sklepy będą mogły zaopatrzyć się przed poniedziałkiem.
Według nieoficjalnych informacji, w ramach tarczy antykryzysowej rząd planuje zawiesić zakaz handlu w niedzielę. Fot. Kuba Ociepa / Agencja Gazeta
Aktualizacja: Pierwotnie podawaliśmy za innymi mediami informację o tymczasowym zawieszeniu zakazu handlu w niedzielę. Od tego czasu minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zdementowała doniesienia o tym, że sklepy będą w niedzielę otwarte dla klientów. Rząd przewiduje jedynie czasowe przywrócenie możliwości zaopatrzenia sklepów w niedziele.

Poniżej znajduje się pierwotna wersja artykułu.

Do takiego zapisu w ogłoszonej dzisiaj tarczy antykryzysowej dotarł dziennikarz serwisu money.pl. Według niego, zakaz handlu w niedzielę zostanie czasowo zawieszony. Ma to pomóc w rozładowaniu kolejek w sklepach.

Polacy kupowali na zapas

Do podjęcia takiej decyzji prawdopodobnie przekonało rząd zeszłotygodniowe pospolite ruszenie na sklepy, kiedy z półek znikały w mgnieniu oka produkty takie jak makaron, ryż czy papier toaletowy. Niestety, zwiększony ruch w sklepach to większe ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa. Główny Inspektor Sanitarny wydał nawet w tej sprawie specjalne zalecenia.


Klienci w sklepach mają kontakt z innymi klientami, ale też z pracownikami sieci. To wzmaga ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa. Punktami zapalnymi są m.in. lady kasowe, wózki czy koszyki oraz stoiska ze sprzedawanymi luzem warzywami, owocami czy pieczywem.

Zakaz handlu w niedzielę

Ustawa o zakazie handlu w niedziele, autorstwa NSZZ Solidarność, została przyjęta przez Sejm w 2017 r. Obowiązuje od marca 2018 r., z roku na rok jest zaostrzana. Pierwotnie zakaz handlu miał wspomagać małe, polskie sklepy konkurujące z dużymi, międzynarodowymi markami.

Tak się jednak nie stało. Liczba upadających sklepów rosła z roku na rok. Po trzech latach z polski zniknęło aż 7 tys. małych sklepów. Co więcej, istnieją mikroprzedsiębiorcy, którzy najpierw cieszyli się na zakaz, licząc na zyski, ale spotkało ich rozczarowanie i apelowali do polityków o złagodzenie ustawy.