Po opanowaniu pandemii świat ma zalać chińszczyzna. Gowin: tylko tam wciąż trwa produkcja

Patrycja Wszeborowska
– Chiny to obecnie jedyny kraj, w którym trwa produkcja; w momencie, w którym otworzą się rynki, chińskie produkty zaleją cały świat. To zupełnie nowe wyzwania, z którymi musimy się zmierzyć – ostrzega wicepremier i szef MNiSW Jarosław Gowin.
Minister Jarosław Gowin twierdzi, że po opanowaniu pandemii koronawirusa świat zaleją chińskie towary. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Chińskie produkty zaleją świat?

Szef resortu nauki i szkolnictwa wyższego swoją opinią podzielił się w sobotę w TVN24. Pytany o to, jakiego możemy spodziewać się deficytu budżetowego z powodu epidemii koronawirusa stwierdził, żebyśmy modlili się, aby nie było to kilkaset mln złotych w perspektywie następnych lat.

– Gospodarka całego świata znajduje się w stanie implozji. To nie będzie tak, że skończy się epidemia i wszystko wróci do takiego funkcjonowania, jakie pamiętamy sprzed paru tygodni - wielu firm już nie będzie. Nie będzie wielu firm polskich, niemieckich, brytyjskich, amerykańskich, będą firmy chińskie – przewidywał wicepremier.


Choć produkcja w Państwie Środka została tak mocno ograniczona, że w powietrze w Chinach uległo gigantycznej poprawie (co można zobaczyć na zdjęciach satelitarnych NASA), to po świątecznej przerwie przedłużonej przez epidemię większość przedsiębiorstw wznowiło już pracę.

Jak informowało ostatnio chińskie ministerstwo przemysłu, 95 proc. dużych oraz 60 proc. małych i średnich zakładów spoza prowincji Hubei przywróciło produkcję. Wiele fabryk miało jednak pewne trudności z powrotem na pełne obroty z powodu niedoboru pracowników i materiałów.

Tymczasem w tym samym momencie Włochy zaostrzają ograniczenia mające na celu walkę z epidemią koronawirusa. Premier Giuseppe Conte ogłosił zamknięcie wszystkich zakładów pracy, jak czytamy w naTemat.pl. Będą działać tylko te, które są niezbędne do funkcjonowania państwa. Otwarte pozostaną też sklepy spożywcze i apteki.