Szykujcie się na wielkie wyprzedaże. Dla sklepów to jedyna droga ratunku
Zamówione przez firmy odzieżowe kolekcje nie wyprzedają się, zalegają w magazynach. Generują dodatkowe, wysokie koszty. – Aby ratować firmę i jej płynność finansową, spółki zdecydują się na rozpoczęcie intensywnych akcji wyprzedażowych – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl Anna Szmeja z Retail Institute.
Straty mierzone w miliardach
Zgodnie z decyzją ministra zdrowia z dnia 13 marca 2020 roku, w centrach handlowych i galeriach, o czym już informowaliśmy, otwarte są tylko sklepy spożywcze, drogerie, apteki i sklepy zoologiczne.Efekty? Obroty i wyceny pozostałych spółek lecą na łeb, na szyję. CCC straciło na wartości już ponad 60 proc. LPP, do którego należą takie sklepy, jak – Reserved, Mohito, Cropp czy House – ponad 40 proc. Na minusie jest też VRG (dawniej Vistula), czyli właściciel marek tj. Vistula, Bytom, Wólczanka, Deni Cler Milano i W.KRUK.
Jak wskazuje serwis money.pl, wartość akcji spółek odzieżowych notowanych na warszawskiej giełdzie tylko w ciągu dwóch tygodni spadła o prawie 50 proc. To wiąże się ze stratami sięgającymi ponad 7 mld zł. A to tak naprawdę dopiero ich początek, wszak z pandemią koronawirusa mierzymy się w Polsce dopiero od 4 marca.
– Nawet najwięksi gracze rynkowi wskazują, że klienci pomimo zachęt kupują bardzo mało. Wstrzymują bowiem wydatki, które w ich mniemaniu nie są wydatkami niezbędnymi. Zakupy konsumentów w ciągu ostatnich 2 tygodni skupiają się na artykułach spożywczych, higienicznych, farmaceutykach, chemii gospodarczej, środkach ochrony osobistej. Pozostałe zakupy są odkładane w czasie – wyjaśnia dr Jolanta Tkaczyk, ekspertka ds. analiz rynkowych i zachowań konsumenckich z Akademii Leona Koźmińskiego.
Wyprzedaże to jedyny ratunek dla branży
Sprzedawcy nie mają wyboru. Muszą wyprzedać towar jak najszybciej – to jedyny droga do utrzymania, przynajmniej na razie, płynności. Gra toczy się nie tyle o wypracowanie zysków czy zminimalizowanie negatywnych skutków epidemii, ile o utrzymane się na rynku w ogóle.– Wiele przedsiębiorstw walczy teraz o utrzymanie płynności. Jeśli ta walka będzie się przeciągać, nie wszyscy wyjdą z niej zwycięsko. Strategie radzenia sobie z kryzysem są różne, tak jak różne są sytuacje przedsiębiorstw – mówi dr Jolanta Tkaczyk.
– Sieci handlowe walczą dziś o przetrwanie – negocjują z bankami, związkami zawodowymi i pracownikami, o utrzymanie zatrudnienia, obniżenie kosztów stałych funkcjonowania, upłynnienie niesprzedanego towaru etc. – czytamy w raporcie Retail Institute.
Obroty w dół o prawie 100 proc.!
To jednak nie wystarczy, by uporać się ze skutkami koronawirusa. Jak wskazuje Anna Szmeja, rzecznik prasowy Retail Institute, sieci handlowe dla których dominującym kanałem sprzedaży są galerie handlowe, prowadzące również sprzedaż internetową, intensyfikują działania ukierunkowane na pobudzenie popytu.– Obroty sieci handlowych spadły na długo przed wprowadzeniem stanu epidemiologicznego o 60-70 proc., natomiast od 13 marca sięgnęły już 90-95 proc. Ale to nie jest jedyny ich problem – zauważa Anna Szmeja.
– Zamówione kolekcje nie wyprzedają się, zalegają w magazynach, do których już trafia kolekcja wiosenna zamówiona przecież jesienią – na długo przed wybuchem epidemii – generując dodatkowe, wysokie koszty. Aby ratować firmę i jej płynność finansową spółki zdecydują się na rozpoczęcie intensywnych akcji wyprzedażowych – dodaje.
Nie trzeba będzie czekać na wyprzedaże do czerwca
– Wyprzedaże na poziomie 50–70 proc. ceny, wydłużone okresy zwrotu, gratisy – to już konieczność w celu utrzymania jakiejkolwiek sprzedaży, a nie zwiększania jej.
Firmy odzieżowe szykują się na wyprzedaże dopiero co wprowadzonych nowych kolekcji, co do tej pory było rzeczą niespotykaną – wyrokuje dr Tkaczyk.
Sklepy odzieżowe w galeriach handlowych przestały działać. Ten przestój oznacza, że po otwarciu możemy spodziewać się wielkich wyprzedaży.•Fot. Jędrzej Nowicki / Agencja Gazeta
– Wyprzedaże właściwie już się zaczęły. Wiele firm wprowadziło politykę rabatową, a także gratisy dla klientów. Przedsiębiorstwa handlowe działające w sieci wprowadzają darmowe dostawy, w tym tacy pośrednicy jak Allegro. Ponieważ handel pozaspożywczy praktycznie zamarł w wydaniu tradycyjnym, zintensyfikowanie działań w internecie staje się jedyną możliwością zdobywania dochodu – zauważa dr Jolanta Tkaczyk, ekspertka ds. analiz rynkowych i zachowań konsumenckich z Akademii Leona Koźmińskiego.
Najsłynniejsza azjatycka tania linia lotnicza AirAsia w ramach wyprzedaży oferuje aż sześć milionów biletów za 0 zł. Jedyny koszt dla klientów to opłaty administracyjne i podatki. Chociaż w obecnej sytuacji wiele osób obawia się podróżować, to zachęcający może być fakt, że bilety można kupić nawet na lipiec 2021 roku.
Polskie sklepy odzieżowe też robią, co mogą. Większość wprowadza darmowe dostawy niezależnie od kwoty zamówienia. Wojas oferuje nawet 70 proc. rabatu, Top Secret i Zara – do 50 proc., H&M – 30 proc., Gino Rossi – 20 proc.
Rabaty wprowadzają nawet te firmy, które z zasady nie sięgają po takie narzędzia. Na wyprzedaże zdecydowała się m.in. firma Elementywear czy Naul Bodywear.
– Znacie nasze stanowisko odnośnie do rabatów i wyprzedaży, jednak z uwagi na dzisiejsze realia wprowadzamy wyjątek od reguły i działamy tak do momentu, kiedy sytuacja się ustabilizuje, a życie jako tako wróci do normalnego rytmu – czytam na Instagramie Elementy.
Na nietypowe akcje wyprzedażowe decydują się też prywatne instytucje kultury. Warszawski Teatr Kamienica, by choć trochę zminimalizować straty z powodu epidemii, zachęca wszystkich widzów do wzięcia udziału w akacji #ZmieniamTerminNieRezygnuję.
– Sytuacja, w której się obecnie znaleźliśmy, zmusza nas do wołania o podanie pomocnej ręki. W miarę indywidualnych możliwości prośmy ZMIEŃCIE TERMIN, NIE REZYGNUJCIE Z BILETÓW – czytamy na IG Teatru Kamienica.
Zamknięcie galerii to dramat dla wielu spółek z sektora handlowego. Obroty sieci handlowych spadły nawet o 90-95 proc. Najwięcej traci branża odzieżowa, ale parafrazując stare przysłowie: gdzie dwóch traci, tam trzeci korzystać. W tym wypadku będziemy to my, konsumenci.
W normalnych warunkach sezon na wyprzedaże letnie w większości sklepów rozpocząłby się dopiero w drugiej połowie czerwca. W czasie pandemii jest niemal pewne, że obniżki zaczną się znacznie wcześniej, może nawet lada dzień, a w niektórych zaczęły się już.