Glapiński: „Mamy groźbę deflacji”. Poza spadkiem cen nie przyniesie ona nic dobrego

Izabela Wojtaś
W oczy zagląda nam groźba deflacji – inflacja jest teraz ostatnim problemem. To będzie trudny i ciężki kryzys, ale mam nadzieje, że wyjście z niego będzie energiczne” – powiedział Glapiński podczas konferencji prasowej.
Groźni nam deflacja. To koniec szalonego wzrostu cen i początek kryzysu. Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta

Co to oznacza dla obywateli?


Deflacja dla nas, obywateli, będzie się wiązała przede wszystkim ze spadkiem cen. Galopująca inflacja, którą martwiliśmy się jeszcze na początku roku, to już przeszłość.

Spadki cen żywności już są widoczne. Jak czytamy w „Business Insider”, 29 marca cena skupu żywca wieprzowego w porównaniu z cenami z 1 marca spadała o 4,6 proc., do 6,17 zł za kilogram. Tanieje też wołowina, drób, a nawet masło. Ten ostatni produkt nawet o 13,2 proc.

To duże obniżki, zwłaszcza że jeszcze w luty informowaliśmy Was o tym, wzrosty cen na początku tego roku przerosły dosyć śmiałe prognozy ekonomistów z końca roku 2019. Liczona według metodologii GUS inflacja wyniosła w styczniu 2020 4.4 proc. w ujęciu rok do roku. To najwyższy poziom od blisko dekady.


Dlaczego deflacja jest zła?


Skoro deflacja wiąże się ze spadek cen w skali roku, to dlaczego eksperci z Glapińskim na czele mówią, że ona nam grozi? Deflacji to nas realne ryzyko spadku wysokości płac. Co więcej, w przypadku spirali deflacyjnej to nawet groźba recesji. A to oznacza to pociąga za sobą kolejne: łatwiej w takim czasie stracić pracę, bezrobocie rośnie szybciej.

Skrajny obraz tego, o ile gorsza jest deflacja od inflacji, daje nam historia Niemiec. W czasach hiperinflacji Adolf Hitler próbował przejąć władzę w Niemczech, ale bezskutecznie. 10 lat później, kiedy kraj nękała deflacja, został kanclerzem. Resztę historii znacie.

Lawina zwolnień już ruszyła…


U nas to już się tak naprawdę dzieje. Lawina ruszyła. Jak już informowaliśmy z danych MRPiPS wynika, że już 75,2 tys. pracowników objęto przestojem ekonomicznym, ponad 136 tys. zmniejszono wymiar czasu pracy.

Na przestrzeni ostatniego miesiąca nie raz pisaliśmy o planowanych falach zwolnień lub realnych zwolnieniach. Ostatni dzień marca przyniósł istną lawinę.

Rynkowi giganci szykują już listy osób do odstrzału, a w przemyśle ruszyły zwolnienia grupowe. Wszystkich pracowników zwolniła firma eventowa Art4Media. Wielu pracownikom za współpracę podziękowała też ITAKA czy Wakacje.pl. Zwolnienia grupowe zapowiedzieli też Kross i Romet. Podobny los czeka załogę producenta rajstop i skarpet Syntex czy meblarskiego giganta BRW.

Agora ogłosiła, że przez pół roku chce płacić pracownikom 80 proc. pensji, a w McDonald's nie obędzie się bez redukcji wymiaru etatów i postojowego. Nawet budżetówka nie jest bezpieczna. Rząd przygotowuje się do cięć etatów i obniżek pensji w korpusie służby cywilnej.