Niespodziewany efekt koronawirusa. Galerie się zamkną, a wrócą ulice targowe

Patrycja Wszeborowska
Nieoczekiwany skutek koronawirusa - galerie handlowe się pozamykają, a na ulice wrócą rozdrobnione sklepy. Niektóre firmy już zastanawiają się, co robić w czasie, gdy centra stoją puste i chcą wprowadzać w życie nowe formy handlu.
Przykładem typowej ulicy handlowej jest chociażby ul. Nowy Świat w Warszawie Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

Ulice targowe rozwiązaniem na koronawirusa

Pamiętacie te czasy, gdy na zakupy odzieżowe chodziło się nie do galerii handlowej, a na ulice targowe, przy których pełno było sklepów często nierozpoznawalnych marek? Za ladą stała sympatyczna pani Krysia, która umiała doradzić, jaki fason garsonki dobrać lub które spodnie lepiej leżą.

Według portalu money.pl takie zakupy mają szansę powrócić. Po opanowaniu pandemii część firm prawdopodobnie nigdy nie wróci do galerii handlowych, tylko odrodzi się w mniejszych sklepach na ulicach kupieckich.

– W firmie zadaliśmy sobie w ostatnim czasie pytanie, co by było, gdyby nie było w ogóle centrów handlowych w Polsce. I to jest pytanie zasadne, bo biorąc pod uwagę jak rozprzestrzenia się koronawirus w dużych skupiskach ludzi, wiele osób zastanowi się dwa razy, czy to jest miejsce, w którym chce spędzać dużo czasu – zauważył Igor Klaja, twórca marki 4F, w rozmowie z portalem.


W efekcie firma zastanawia się nad nowym konceptem sklepu - mniejszym oraz z obsługą, która jest bliżej klientów.

Powrót ulic handlowych przewiduje również Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Jak twierdzi, jednym ze skutków pandemii może być upadek galerii handlowych, a w efekcie „powrót życia na ulice i odbudowa tkanki miejskiej”.

Galerie handlowe w Polsce

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, mimo że sieci handlowe skarżą się na konieczność płacenia czynszów galeriom w czasie braku klienteli, zarządcy i właściciele centrów handlowych wcale nie mają kolorowo.

– 30-40 proc. z przychodu to koszty utrzymania obiektu, zaś 50-60 proc. pochłania obsługa kredytu, finansowanego z czynszu. Zysk to kilka procent. A są też centra nierentowne, z problemami. Więc apel dużych najemców „niech galerie pozwolą nam przeżyć” brzmi jak żart. Już samo porównanie skali biznesów pokazuje, kto jest tu podmiotem dominującym – mówił nam przedstawiciel jednej z mniejszych polskich galerii.