Zatrważające dane od hydrologa. Tak niskiego poziomu wody w Wiśle nie było od 2015 roku

Izabela Wojtaś
Poziom wody w stacji pomiarowej Warszawa-Bulwary wczoraj wynosił 60 cm, dziś ma spaść do ok. 50 cm. Tak niski stan wody notowany jest niestety na całym odcinku rzeki.
Poziom wody w Wiśle zatrważająco niski. To może uderzyć w nasze potfele. Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
– W piątek [poziom wody w Wiśle] osiągnie ok. 50 cm – powiedział Grzegorz Walijewski, rzecznik IMGW-PIB, hydrolog w rozmowie z RMF24.

Jak wyjaśnił hydrolog, Wisła znajduje się obecne w strefie wody niskiej. Jej poziom opada już od ponad miesiąca i na razie nic nie wskazuje na to, że ten proces się zatrzyma.

Dane nie napawają optymizmem...


– Na południu kraju w weekend również prognozowane są opady deszczu. Te jednak będą przysłowiową „kroplą w morzu potrzeb – podsumował w rozmowie z RMF24 ekspert.


Dodał od razu, że to niski, ale nie rekordowo niski poziom wody w Wiśle. Najniższy zanotowano ponad 5 lat temu, pod koniec sierpnia 2015 roku – 26 cm. Niestety, choć uwagę wszystkich zaprząta aktualnie koronawirus, to przyroda niestety nie odpuszcza: po raz kolejny stoimy przed widmem ogromnej suszy. Wpłynie ona m.in. na ceny warzyw i owoców.

Susza to będzie kolejny kryzys


A to, jak już pisaliśmy, oznacza, że musimy nastawić się na powtórkę z zeszłego roku: ceny żywności mogą już niedługo mocno podskoczyć. Jak ostrzegają eksperci, kombinacja największej suszy od lat z różnego rodzaju problemami związanymi z pandemią Covid-19 (brak pracowników sezonowych, zakłócenia w globalnym transporcie) przełoży się na wzrost cen warzyw i owoców. Przypomnijmy, już w zeszłym roku osiągały one absurdalny poziom. W pewnym momencie cena kilograma włoszczyzny lub pietruszki przebiła nawet cenę kilograma tropikalnego ananasa z Kostaryki.

Przedłużająca się susza doprowadziła do spadku podaży i jakości krajowych owoców i warzyw. Z powodu pogody bardzo szybko dojrzewają i wtedy na rynku jest ich nadmiar. Jednak wystarczy chwila, by się wyczerpały, pozostawiając dziurę podażową. Problemem są również sami klienci, którym w ogromne upały nie chce się wychodzić z domu na zakupy.