Frustracja i rozgoryczenie górników. Rząd nie ma pomysłu na ratowanie branży

Leszek Sadkowski
Część zakładów górniczych może zostać zamknięta jeszcze w tym roku – wieszczą eksperci. Spółki węglowe walczą o przetrwanie, a na horyzoncie nie widać inwestorów gotowych wyciągnąć pomocną dłoń.
Brakuje spółki, która w obecnej sytuacji wyciągnęłaby do PGG pomocną dłoń. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Fala niepokoju

Związki zawodowe na Śląsku alarmują, że wśród górników narasta fala niepokoju - pisze dziś rp.pl

– Rząd zajęty wyborami, walką o władzę, synekury, pozycję i układy, nie tylko nie potrafił wypracować odpowiednich procedur i wprowadzić skutecznych oraz szybkich działań w walce z koronawirusem w górnictwie, ale i nie jest w stanie przedstawić programu funkcjonowania branży. Do dziś takiego pomysłu na górnictwo rząd nie ma. Powoduje to frustrację i rozgoryczenie wśród górników. Nie wiadomo, jak branża ma funkcjonować nie tylko w najbliższych latach, ale nawet w najbliższych miesiącach – napisał do premiera Mateusza Morawieckiego Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ Sierpień 80.

Potrzebne są pilne działania

"Rz" podaje, że nie znamy jeszcze jego pomysłu na ratowanie branży. Wiadomo natomiast, że sytuacja w Polskiej Grupie Górniczej jest na tyle poważna, że potrzebne są pilne działania. Od lat straty pokazują też kopalnie Tauronu.


"Mówi się o możliwości utworzenia specjalnej spółki, która przejęłaby wszystkie kopalnie dostarczające węgiel energetyce. To jednak nie rozwiązałoby problemów finansowych kopalń. Realizowany przy poprzednich kryzysach scenariusz dokapitalizowania firm górniczych przez inne spółki Skarbu Państwa tym razem raczej się nie powiedzie" – pisze gazeta.

Brakuje bowiem spółki, która w obecnej sytuacji wyciągnęłaby do PGG pomocną dłoń. Nieoficjalnie mówi się o konieczności zamknięcia jak najszybciej co najmniej jednej kopalni należącej do Grupy.

Koronawirus na Śląsku

Również w INNPoland.pl podawaliśmy niedawno, że zamrożenie gospodarki i szalejąca na Śląsku pandemia koronawirusa mocno dają się we znaki spółkom wydobywczym, a każda z nich boryka się ze spadkiem zamówień.

Nikt nie chce też kupować zalegającego węgla Polskiej Grupy Górniczej. Cała branża ma zatem duży problem.