Fatalna sytuacja polskiego handlu. Wiemy, o ile spadła sprzedaż

Leszek Sadkowski
W tym roku do końca kwietnia zlikwidowano niemal 2 tys. sklepów, co oznacza spadek ich liczby o 0,8 proc. do 256,6 tys. Najgorzej jest w branży odzieżowej i spożywczej. Zdaniem branży pomóc mogłoby uruchomienie handlu w niedzielę. Rząd tego nie planuje.
Sprzedaż detaliczna w kwietniu spadła aż o 22,9 proc. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta

Wpływ gospodarczego lockdownu

Nie jest to dramatyczny wynik, wręcz na poziomie z lat wcześniejszych – wynika z danych GUS zebranych dla "Rzeczpospolitej" przez wywiadownię gospodarcza Bisnode Polska.

Statystyka statystyką, ale realna sytuacja sektora jest skomplikowana. Jednocześnie o 70 proc. wzrosła liczba firm handlowych, które w tym okresie zawiesiły działalność.

Tomasz Starzyk, rzecznik Bisnode Polska uważa, że niewątpliwy wpływ na taki obraz rynku miał Covid-19 i gospodarcze zamknięcie kraju. – Wpływ gospodarczego lockdownu najbardziej odczuły branże detalicznej sprzedaży odzieży i obuwia. Niewiele lepiej jest w branży artykułów spożywczych – mówi Starzyk.


Jego zdaniem trudno szukać branży, w której nie odnotowano spadku liczby sklepów i podwyższonego ponad miarę wskaźnika podmiotów zawieszonych. Najgorszą sytuację notuje się w branży odzieżowej i włókienniczej, co widzimy po wynikach spółek branżowych.

Trudny kwiecień handlu

Co ciekawe, jeśli chodzi o liczbę sklepów, to do kwietnia lekko wzrosła tylko liczba placówek piekarniczych.

Trudno się dziwić takiemu podejściu przedsiębiorców skoro sprzedaż detaliczna w kwietniu spadła aż 22,9 proc. – Kwietniowy efekt lockdownu w sprzedaży detalicznej okazał się o wiele silniejszy nie tylko w porównaniu z marcem, kiedy załamanie wyniosło 9 proc. r./r. – szacuje dla "Rz" Magdalena Szlezyngier, menedżer ds. klientów strategicznych z DNB Bank Polska.

Największy, bo aż 63,4 proc., spadek sprzedaży dotyczy takich kategorii, jak odzież, obuwie i akcesoria.

Otwarcie galerii handlowych


I rzeczywiście, jak podawaliśmy niedawno w INNPoland.pl, galerie handlowe w Polsce otworzyły się co prawda ponownie pod nowym reżimem sanitarnym, jednak klienci najwyraźniej wcale aż tak nie stęsknili się za zakupami, ponieważ na początku w żadnym momencie nie było ryzyka przekroczenia ustalonego przez rząd limitu klientów.