Kryzys za rogiem, a minister finansów ucieka. Jego resort ma coraz mniejsze znaczenie
Karuzela kadrowa, liczne zmiany w zwierzchnictwie i oddelegowanie kluczowych decyzji poza obszar wpływu resortu - tak wygląda rzeczywistość w Ministerstwie Finansów. Choć finansowy departament zwykle pełnił newralgiczną rolę w polskim rządzie, dziś jest zaledwie cieniem w porównaniu do świetności sprzed lat.
Niestabilne Ministerstwo Finansów
– Odejścia kluczowych wiceministrów i dyrektorów spowodowały, że znaczenie resortu finansów w rządowej układance spadło. Centrum zarządzania kryzysem COVID-19 jest gdzie indziej, a politycy opozycji szydzą, że nie potrafią sobie przypomnieć nazwiska ministra – czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej” na temat Ministerstwa Finansów.Rzeczywiście, ostatnimi czasy departament nie radzi sobie zbyt dobrze. Nie dość, że w ciągu ostatniego roku aż pięć razy zmieniało się jego kierownictwo (Teresa Czerwińska, Marian Banaś, Mateusz Morawiecki, Jerzy Kwieciński, Tadeusz Kościński), to wiele wskazuje na to, że najnowszy minister również wkrótce opuści stołek.
Jak podaje dziennik, obecny szef resortu oficjalnie stara się o posadę w Londynie - ubiega się o fotel prezesa Europejskiego Banku Odbudowy Rozwoju. Tym samym stanowisko ministra finansów po raz kolejny sprawia wrażenie przystanku w dalszej karierze.
Jednak zmiany następują nie tylko na górze. Karuzela kadrowa jest poważnym problemem również wśród kierownictwa, gdzie coraz dotkliwiej zaczyna brakować doświadczonych ludzi. Jednym z głośniejszych medialnie odejść była niedawna rezygnacja Sławomira Dudka, który przez wiele lat był dyrektorem departamentu polityki makroekonomicznej w Ministerstwie Finansów.
– Między moim departamentem a ministrem finansów musi być zaufanie. My dostarczamy mu dane, analizy, które mogą na przykład podważyć słuszność jakiegoś rozwiązania politycznego. Decyzję zawsze podejmuje szef, my pełnimy funkcję doradczą. Ta komórka jest w ministerstwie ważna, minister finansów w zasadzie nie mógłby bez niej funkcjonować. Od pewnego momentu czułem, że nie mogę w pełni realizować głównego celu mojego departamentu, czyli skutecznego ostrzegania o zagrożeniach stabilności finansów publicznych – wyjaśniał, wskazując powody swojego odejścia.
Resort finansów oddał odpowiedzialność resortowi rozwoju
Słaba i niestabilna pozycja Ministerstwa Finansów budzi uzasadnione obawy w perspektywie nadchodzącego kryzysu gospodarczego, który będzie następstwem koronawirusowego lockdownu. O tym, czy rzeczywiście jest to powód do zmartwienia, opowiedział w rozmowie z INNPoland.pl dr Błażej Podgórski, kierownik Laboratorium Finansowego Bloomberga w Akademii Leona Koźmińskiego.– W ostatnich latach rola Ministerstwa Finansów w Polsce została nieco zdewaluowana. Część jego obowiązków przejęło Ministerstwo Rozwoju – zauważa ekonomista.
Podczas władzy obecnego rządu obowiązki Ministerstwa Finansów i istniejącego przed laty Ministerstwa Skarbu Państwa zostały rozdzielone między trzy departamenty - na Ministerstwo Rozwoju, Ministerstwo Aktywów Państwowych oraz Ministerstwo Finansów.
Ekspert podkreśla jednak, że wewnętrzna przebudowa hierarchii resortów nie jest zjawiskiem negatywnym. Mimo że jeden departament przejął obowiązki i rolę drugiego, to jeśli realizuje je w prawidłowy sposób, nie ma powodów do niepokoju.
– Jedyną wadą jest to, że zniknął klasyczny podział, w którym to Ministerstwo Finansów pełniło kluczową rolę w rządzie. Jeśli jednak popatrzymy na decyzje podejmowane w Ministerstwie Rozwoju, to widzimy, że pokrywają się z tym, co mogłoby być orzekane w resorcie finansów – tłumaczy.
Rola MF w kryzysie gospodarczym
Co więcej, odpowiedzialnością za różne decyzje podejmowane przez resorty jest zawsze obarczony szef rządu, czyli premier. – Wobec tego trudno mówić o rozmyciu odpowiedzialności wśród wspomnianych resortów – wskazuje dr Podgórski.– Dla mnie jako finansisty najistotniejszą kwestią jest to, że są podejmowane kolejne kroki w opanowywaniu kryzysu, pojawiają się kolejne elementy tarczy kryzysowej, a rząd na bieżąco reaguje na to, co się dzieje gospodarce. To, że kluczowe decyzje są uzgadniane w resorcie rozwoju, a nie finansów, nie jest powodem do krytyki – dodaje.
Warty odnotowania jest również fakt, że w kontekście kryzysu gospodarczego oprócz ministerstw znaczącą instytucją jest również Bank Centralny. To właśnie Narodowy Bank Polski stoi na straży inflacji i stóp procentowych.
– O tym, czy kolejne decyzje odnośnie zmniejszenia stóp procentowych są słuszne czy nie, dowiemy się za chwilę. Obecny poziom stóp procentowych jest bowiem historycznie niski, przez co posiadacze kapitału zaczynają szukać alternatyw – ostrzega ekspert.