Kombinowali przy pensjach, teraz będą mieć kłopoty. Ruszają kontrole inspekcji pracy

Katarzyna Florencka
Pracodawcy, którzy pobierali dofinansowanie do pensji, ale nie wypłacali go pracownikom, nie będą już mogli spać spokojnie. Od poniedziałku po kilkumiesięcznej przerwie powracają kontrole Państwowej Inspekcji Pracy.
Od poniedziałku wracają kontrole PIP. Na pierwszy ogień pójdą skargi na niepłacenie pensji podczas epidemii. Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Gazeta
Podczas kwarantanny inspektorzy ruszali do pracy jedynie w najpoważniejszych przypadkach, takich jak np. śmiertelne wypadki przy pracy. Od dzisiaj jednak powracają "zwykłe" kontrole pracodawców. Jak podaje "Rzeczpospolita", w pierwszej kolejności sprawdzone zostaną skargi na problemy z wypłatą wynagrodzeń.

Statystyki skarg

Spośród 6 tys. skarg, które wpłynęły do PIP podczas zamrożenia gospodarki, aż połowa dotyczy problemów związanych z wynagrodzeniami: zaniżania lub niewypłacania pensji, jak również spóźnień w jej wypłacaniu. W części przypadków inspektorzy będą mieli do czynienia z firmami, które miały pobierać dofinansowanie do pensji, ale po jego otrzymaniu nie wypłacał tych pieniędzy pracownikom.


Pracodawcy, którzy nie wypłacali zatrudnionym osobom wynagrodzeń, mogą otrzymać od inspektorów administracyjny nakaz zapłaty. Jeśli nie zostanie on wykonany, od razu może trafić do egzekucji komorniczej.

Polskie zarobki

Według wstępnych danych przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej w Polsce w 2019 r. wyniosło 4918,17 zł. W porównaniu z 2018 r. wzrosło ono o 7,2 proc.

Jak podał GUS, średnie zarobki osób zatrudnionych na umowach o pracę wahały się od 3195,98 zł (branża hotelarska i gastronomiczna) do 8438,91 zł (branża informatyczno-komunikacyjna), czyli odpowiednio o 35 proc. mniej oraz 71,6 proc więcej od przeciętnych zarobków miesięcznych w Polsce. Minimalne wynagrodzenie brutto wzrosło z kolei w stosunku do 2018 r. o 150 zł i wyniosło 2250 zł.

W tym roku pensja minimalna wzrosła do 2600 złotych brutto - o 350 zł w stosunku do 2019 roku - dobijając do prawie 50 proc. średniej krajowej - tak jak chcieli związkowcy z "Solidarności". W kolejnych latach, zgodnie z zapowiedziami rządu, miały być kolejne spektakularne wzrosty. Eksperci wskazują jednak, że z powodu koronawirusa mało prawdopodobne jest, aby zapowiedzi te zostały spełnione.