Bezwarunkowy dochód podstawowy może być konkurencją dla 500+. Ale Polska musi na niego uważać

Leszek Sadkowski
Idea dochodu podstawowego lub dochodu minimum jest tradycją socjalistyczną, odwołującą się do wyrażonej w dziele Utopia (1516 r.) myśli chrześcijańskiego humanisty Thomasa More’a o zagwarantowaniu każdemu człowiekowi środków do życia niezależnie od jego pracy. Idea szlachetna, tylko czy realna? Sprawdźmy.
Duża grupa ludności w Polsce dochód gwarantowany już ma 123rf.com
W latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku zaczęły powstawać w Europie i w świecie stowarzyszenia, ruchy obywatelskie oraz sieci naukowe propagujące wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego.

Za i przeciw

Ewa Nawrocka, główny specjalista Biura Analiz, Dokumentacji i Korespondencji Kancelarii Senatu pisze w analizie, że dochód podstawowy daje wybór – umożliwia zrezygnowanie z niesatysfakcjonującej pracy i zainwestowanie w wykształcenie, podjęcie ryzyka działalności na własny rachunek, negocjowanie wyższej płacy i lepszych warunków, a także podjęcie decyzji o opiece nad dzieckiem lub starszym członkiem rodziny zamiast wykonywania niskopłatnej pracy.


Ale drugiej strony, dodaje Nawrocka, podnoszą się głosy, że uniwersalny dochód podstawowy jest neoliberalnym pomysłem prowadzącym w istocie do zubożenia tych, którym ma pomóc.

I bez radykalnej transformacji ekonomicznej, dzięki której poszerzyłaby się znacząco własność gospodarcza, nie poprawi się los ludzi o najniższych dochodach i cierpiących z powodu strukturalnych nierówności.

Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa jest oczywiście za, a Związek proponuje wprowadzenie minimalnego dochodu gwarantowanego w wysokości 1500 zł dla osób, których miesięczne dochody są niższe od tej kwoty.

Jego zdaniem świadczenie takie dotyczyłoby tak osób całkowicie pozbawionych dochodu, jak i tych, których dochody spadły do kwoty poniżej progu.

- Gdyby w tym wypadku ktoś, np. w maju zarobił 500 zł, to w czerwcu otrzymałby od państwa 1000 zł. Ktoś, kto straciłby wszystkie dochody, otrzymałaby 1500 zł. Oznaczałoby to też podniesienie minimalnej renty czy emerytury do 1500 zł netto – dodaje Szumlewicz.

Istotna oszczędność

W ocenie parlamentarnego urzędu nadzorującego budżet w Kanadzie taniej byłoby wprowadzić dochód gwarantowany zamiast zasiłków dla osób, które straciły pracę przez koronawirusa.

W Kanadzie dla osób tracących pracę w skutek pandemii wypłacany jest zasiłek federalny. Z szacunków wynika, że cztery miesiące wypłat dla 8 mln osób kosztowałyby budżet ponad 53,5 mld dolarów kanadyjskich, czyli kwotę, o jakiej polski budżet może tylko pomarzyć.

Bo to 1/3 całego budżetu naszego kraju, co już pokazuje pierwszą zasadę - na dochód gwarantowany w godnej wysokości stać niewiele krajów świata. Krajem takim raczej nie jest Polska, chyba że dochód ten nie przekraczałby, powiedzmy 1000 zł i eliminował wszelkie inne zasiłki, co dałoby też oszczędności przy ich całkiem drogiej dystrybucji.

Ale już OECD oceniło w 2017 roku, że wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego byłoby dużym obciążeniem fiskalnym, a jednocześnie zubożyłoby dotychczasowych odbiorców opieki społecznej, w takich krajach jak Finlandia, Francja, Włochy i Wielka Brytania.

Być może zatem dla krajów zamożnych i opiekuńczych taki dochód, eliminujący rozdęte wypłaty i zasiłki, by się opłacał - tu wszystko zależy od jego wysokości. Matematyka jest rzeczą kluczową.

Przykład z Finlandii

Pod koniec 2018 roku w Finlandii zakończono pilotażowy program, który miał zbadać jak dochód podstawowy wpłynie na mieszkańców tego kraju - głównie bezrobotnych. Dostawali miesięcznie 560 euro przez dwa lata.

Wyniki badań urzędu ubezpieczeń socjalnych Kela pokazały, że przeprowadzany wśród bezrobotnych eksperyment nie przyczynił się do zwiększenia zatrudnienia, ale poprawił jakość życia odbiorców transferu.

Do programu losowo wybrano osoby, które przed rozpoczęciem pilotażu pobierały zasiłki dla bezrobotnych. - Sam eksperyment był pewnym testem społecznym tak w Finlandii, jak i na skalę światową - oceniła minister ds. zdrowia i spraw socjalnych Pirkko Mattila.

Z przedstawionego raportu wynikało jednak, że odbiorcy dochodu gwarantowanego w trakcie pierwszego roku specjalnie się nie przepracowywali i nie szukali zmiany, natomiast większość (55 proc.) z otrzymujących dodatkowe 560 euro miesięcznie przyznała, że doświadcza dobrego samopoczucia.

- Osoby otrzymujące dochód podstawowy nie zwiększyły aktywności na rynku pracy i nie podjęły dodatkowych starań w poszukiwaniu pracy. Uczestnicy programu byli za to zgodni, że poprawił się ich stan zdrowia, obniżył poziom stresu i zwiększył stopień zadowolenia z życia - wynika z fińskiego raportu.

Dochód gwarantowany w Polsce

W Polsce nie istnieje dokładnie coś takiego jak dochód gwarantowany. Mamy za to całkiem sporo świadczeń socjalnych, które przyjmują na siebie redystrybucję dochodów na wzór dochodu gwarantowanego. To znane programy 500+ czy Dobry Start.

Na stronie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Pomocy Społecznej znajdziemy też przeróżne świadczenia - zasiłki stałe, celowe, dla bezrobotnych. W budżecie na to wszystko rokrocznie przekazywane są ogromne kwoty.

I tak w roku 2017 na wydatki związane polityką społeczną w budżecie państwa znalazło się 44,22 mld zł, rok później już prawie 47 mld zł. A chętnych do otrzymania zasiłków i świadczeń przybywa, bo wielu z nich uwierzyło w prezydenckie obietnice wyborcze.

Duża grupa ludności dochód gwarantowany zatem ma, choć nie jest on równy dla każdego. W łatwych pieniądzach tkwi jednak pokusa zatrzymania się w miejscu, co pokazał przykład fiński i wiele przypadków w Polsce. Ludzie po prostu przestają się starać i chcą żyć na garnuszku państwa lub raczej tych, którzy na to państwo łożą.

To rodzi niebezpieczeństwo tego, że rząd, który obieca i rozda pieniądze po prostu kupuje sobie głosy takich wyborców. Problem tkwi jednak w tym, że samo rozdawnictwo prędzej czy później rozsadzi cały system, przed czym od dawna przestrzegają krajowi ekonomiści.

Można powiedzieć, że zegar niebezpiecznie tyka.