Zachody Słońca są spektakularne nie tylko na Ziemi. Tak wyglądają na innych planetach

Katarzyna Florencka
Zastanawialiście się kiedyś jak wyglądałby zachód Słońca obserwowany z powierzchni innej planety? Odpowiedzi na to pytanie mogą nieźle zaskoczyć! Brąz, turkus, delikatny błękit – możliwości są niezliczone. A część z nich możemy podziwiać na symulacji stworzonej przez naukowca NASA.
Piękne zachody Słońca zawdzięczamy efektowi optycznemu, tzw. rozpraszaniu Rayleigha. Fot. Unsplash
Dzięki Geronimo Villanuevie, astronomowi planetarnemu pracującemu w NASA Goddard Space Flight Center możemy nieco pomóc naszej wyobraźni w wizualizacji tego, jak wyglądałby urlop, gdyby spędzić go na innej planecie.

Wieczornej imprezie na Uranie towarzyszyłoby spektakularne widowisko: zachodzące Słońce zmieniałoby barwę nieba z soczyście niebieskiej do turkusowej. A gdyby udać się na Tytana, czyli jeden z księżyców Saturna, moglibyśmy podziwiać przejście od żółtego nieba, przez pomarańcz, aż do brązu.
Sami zresztą możemy pokusić się o sprawdzenie, jak "działałoby" światło na innych światach. Villanueva opracowuje swoje wizualizacje za pomocą stworzonego przez siebie (i dostępnego dla wszystkich!) narzędzia Planetary Spectrum Generator.

Niebieskie zachody Słońca na Marsie

Wygląd zachodu Słońca na innych planetach Układu Słonecznego jesteśmy sobie więc w stanie wyliczyć i zobrazować na symulacji – ale czy kiedykolwiek udało się jakiś uchwycić na zdjęciu? Otóż tak: w 2005 r. marsjański łazik Spirit uchwycił na zdjęciu znikającą za horyzontem tarczę Słońca. Wyraźnie tam widać, że marsjański zachód Słońca ma barwę niebieską.
Zachód Słońca na Marsie ma kolor niebieski.Fot. NASA/JPL/Texas A&M/Cornell
Skąd takie zjawisko? Kolor nieba zależy od całej masy czynników. Trzeba wziąć pod uwagę rzeczy takie jak skład atmosfery planety, jej ciśnienie czy rodzaj gwiazdy, którą okrąża. Wszystko wpływa na to, jak będzie działać pewne spektakularne zjawisko optyczne, znane jako rozpraszanie Rayleigha.

Od czego zależy kolor nieba?

Jego działanie najłatwiej wytłumaczyć na przykładzie Ziemi. Atmosferę naszej planety tworzą przede wszystkim azot i tlen. Tak się składa, że wyjątkowo dobrze rozpraszają one krótsze fale elektromagnetyczne, czyli właśnie niebieskawą część światła widzialnego. Dzięki temu w ciągu dnia nasze niebo ma barwę błękitną – przy czym sama tarcza słoneczna łączy już dłuższe fale, dające kolory żółte i czerwone (dlatego z ziemskiej perspektywy Słońce jest żółte, ale już z widziane z kosmosu – białe).


Kiedy jednak Słońce zaczyna zbliżać się do horyzontu, jego światło zaczyna "przebijać się" do obserwatora przez niższe części atmosfery, które mają większą gęstość. W ten sposób z linii wzroku obserwatora znika spora część krótszych fal, a naszym oczom ukazuje się piękny, krwistoczerwony zachód Słońca.

Inaczej sprawa ma się natomiast na Marsie. Znajdujący się w tamtejszej atmosferze pył rozprasza po całym niebie przede wszystkim światło żółte i czerwone – dzięki czemu marsjański nieboskłon w ciągu dnia ma barwę miedzianą. Ale już zachód Słońca na Marsie jest... niebieski. Odwrotnie niż w przypadku Ziemi, na Marsie "bliżej" Słońca trzyma się bowiem właśnie światło niebieskie.