Kontrolerzy wyruszyli na łowy. Osoby bez maseczek można karać w jednym przypadku

Marcin Długosz
Kontrolerzy GIS i sanepidu ruszyli ze wzmożonymi kontrolami galerii handlowych, firm, kin i restauracji. Sprawdzają, czy przestrzegane są tam wszystkie zasady i obostrzenia sanitarne. Jednak klienci, którzy nie zakładają na zakupy maseczek, mają się czego obawiać tylko wtedy, gdy kontrolerom towarzyszy policja.
GIS i sanepid prowadzą m.in. w sklepach kontrole dotyczące przestrzegania zasad i obostrzeń sanitarnych. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta

Kara za brak maseczki

Kontrolerzy GIS zajmują się sprawdzaniem, jak stosowane są przepisy sanitarne w miejscach takich jak galerie handlowe, duże firmy czy salony kosmetyczne. Z kolei obowiązkiem sanepidu jest m.in. sprawdzenie, czy pracownicy obiektów z branży spożywczej stosują odpowiednie środki ochronne.

Jak przypomina serwis money.pl, kontrolerzy sanepidu nie mają uprawnień do legitymowania osób prywatnych.

Problem odmawiających noszenia maseczek klientów rozwiązuje jednak prowadzenie kontroli wspólnie z policją. Funkcjonariusze jak najbardziej mają bowiem prawo do ukarania klientów mandatem: może on wynieść nawet 500 zł. Do tego policjanci mogą poprosić sanepid o nałożenie dodatkowej grzywny, w wysokości od 5 tys. do 30 tys. zł.

Maseczka albo zaświadczenie

Według najnowszych zapowiedzi rządu, od 1 września skończy się czas wymówek spod znaku "lekarz mi pozwolił nie nosić maseczki". Jak ogłosił w zeszłym tygodniu wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, od września będziemy musieli albo założyć maseczkę w miejscu, które tego wymaga, albo pokazać zaświadczenie.


Dziś wielu ludzi nie stosuje się do nakazu zasłaniania nosa i ust. Zwłaszcza nad polskim morzem maseczki to kpina. Jak alarmuje Stowarzyszenie STOP Nieuczciwym Pracodawcom, do organizacji zgłasza się wielu pracowników sklepów, którzy spotykają się z agresją klientów proszonych o przestrzeganie zasad.

– Ludzie nie noszą maseczek i nie chcą dezynfekować dłoni. To jest poważny problem, bo ciężko byłoby mi zliczyć ile razy kazano mi "spierd…", "wypier…" lub "pied… się". Słyszałam mnóstwo obelg, a niektórym klientom zdarzało się po zwróceniu uwagi rzucić obelgą i powiedzieć wprost, że jak mają założyć maseczkę do sklepu to oni wychodzą – relacjonowała pracownica pawilonu z pamiątkami i gadżetami w Kołobrzegu, która odezwała się do Stowarzyszenia.