Właściciel słynnych restauracji bez ogródek. "Bycie na warszawskiej giełdzie jest karą"

Katarzyna Florencka
Sylwester Cacek, prezes firmy Sfinks Polska, do której należy m.in. popularna sieć restauracji Sphinx, ale również Wook i Chłopskie Jadło, nie zalicza się do fanów warszawskiej giełdy. Jak twierdzi, z obecności na niej nie ma w tym momencie dla inwestorów żadnych korzyści.
Sylwester Cacek, prezes Sfinks Polska uważa, że giełda przede wszystkim generuje koszty. Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta

Giełda bez większych korzyści

W rozmowie z serwisem Business Insider prezes zarządu Sfinks Polska S.A. podzielił się swoją opinią na temat warszawskiej giełdy – i nie należy ona do najprzychylniejszych.

– Na warszawskim parkiecie nie da się praktycznie pozyskać poważnego niespekulacyjnego kapitału dla małych i średnich spółek. Dla nas bycie na takiej giełdzie jest karą – ocenił bez większych ogródek Cacek.

Biznesmen dodał przy tym, że z jego punktu widzenia obecność na giełdzie kojarzy się wyłącznie z kosztami. – Giełda nic nam teraz nie daje, a tworzy dużo kosztów. Dla nas to w zależności od roku kwota kosztów pośrednich i bezpośrednich od 700 tys. do miliona złotych. Tyle wyjmujemy ze spółki, nie otrzymując w zamian nic – stwierdza dodając, że na kurs spółek na warszawskiej giełdzie można wpłynąć "relatywnie niewielkimi pieniędzmi".

Kto zniszczył polską giełdę?

O słabej pozycji warszawskiej giełdy pisał niedawno w INNPoland.pl Leszek Sadkowski. Indeks WIG 20 stracił w ciągu roku ponad 30 proc., a w ciągu 5 lat ponad 37 proc. Jego szczyt wyniósł ponad 3800 pkt, obecnie nie może przebić nawet 1600 pkt. WIG szerokiego rynku w rok stracił prawie 25 proc. Akcjonariusze są zniechęceni, a nastroje fatalne.


Wszystko zaczęło się od skoku na OFE i wyprowadzeniu z niego środków jeszcze za poprzedniej koalicji. Potem było już tylko gorzej. Podział łupów i stanowisk przeszedł wszelkie rozmiary i wyobrażenia.

Andrzej S. Nartowski, prawnik, ekspert rynku kapitałowego i b. prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów tłumaczył, że wydarzenia toczące się wokół warszawskiej giełdy przestały być komiczne, a stają się niepokojące.

– Rzutują one negatywnie na cały rynek kapitałowy. Spółka, której brak corporate governance, zazwyczaj wpada w kłopoty. Wiele spółek odwraca się tyłem do zasad Dobrych Praktyk, deklarując ich niestosowanie, a Skarb Państwa lekceważy je totalnie, dając zły przykład rynkowi – mówił ekspert.

W opinii wielu obserwatorów i byłych już inwestorów nasza giełda stała się wręcz kasynem nad którym nikt nie potrafi zapanować, a wielokrotne sygnały dotyczące manipulacji były przez KNF zbywane milczeniem. Bo Komisja Nadzoru Finansowego ich zdaniem, sama sobie z tym nie potrafi po prostu poradzić.