Linie lotnicze padają jak muchy. Tym bardziej dziwi bierność polskiego rządu w sprawie LOT-u

Leszek Sadkowski
Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych przewiduje, że na powrót do poziomu ruchu lotniczego sprzed pandemii poczekamy do 2024 r. Oznacza to, że kolejne linie będą upadać. Problemy także nie ominą naszego LOT-u.
Zdaniem ekspertów, LOT ratuje się teraz pożyczkami od Polskiej Grupy Lotniczej. fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta

Upadłość linii lotniczych

W tym roku już ponad 20 linii lotniczych na świecie ogłosiło upadłość, do czego głównie przyczyniła się zapaść w branży wywołana przez COVID-19.

Wśród nich są m.in. brytyjska Flybe, tajlandzka Thai Airways, kolumbijska Avianca, Germanwings – spółka córka Lufthansy czy Virgin Australia należąca do miliardera Richarda Bransona. Teraz w ogromnych opałach znalazła się inna jego linia, czyli Virgin Atlantic, która lata głównie między Wielką Brytanią a USA i Azją.

Forsal.pl przypomina dziś, że spółka złożyła do sądu w Stanach Zjednoczonych wniosek o ochronę przed wierzycielami. Zarządzający firmą liczą jednak, że przejdzie głęboką restrukturyzację i przetrwa.

Pesymistyczne prognozy

Co może być trudne, bo prognozy dla branży są pesymistyczne. Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) przewiduje, że na powrót do poziomu ruchu lotniczego sprzed pandemii poczekamy do 2024 r. W maju br. mówiło się, że kryzys potrwa trzy lata.


- Jesteśmy w bardzo głębokim kryzysie i nie wydaje się, żeby to się wkrótce zmieniło - stwierdził szef IATA Alexandre de Juniac dodając, że jeśli w najbliższych miesiącach nadal będą problemy z powstrzymaniem wirusa, to kryzys może się przedłużać, bo spadek liczby pasażerów jest wciąż duży i w czerwcu był o 86,5 proc. niższy niż w czerwcu 2019 r.

LOT w wersji włoskiej

LOT również ma i będzie miał problemy. Niedawno pisaliśmy, że może być ratowany w wersji włoskiej, a więc tak, jak powstawała nowa Alitalia, tak powstanie LOT 2.0. Na taką drogę wskazuje powołanie pod koniec maja przez Polską Grupę Lotniczą, właściciela LOT-u, spółki LOT Polish Airlines SA, która obecnie ubiega się o certyfikat operatora lotniczego w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego.

Zdaniem Krzysztofa Loga-Sowińskiego, analityka portalu Pasażer, LOT ratuje się teraz pożyczkami od Polskiej Grupy Lotniczej, która jest jego właścicielem. Forsal podaje też, że ekspertów coraz bardziej dziwi brak konkretnych deklaracji w sprawie ratowania firmy, Jacek Sasin, minister aktywów państwowych, zapewnia tylko, że rząd nie dopuści do bankructwa narodowego przewoźnika.

Z kolei przedstawiciele LOT-u mówią jedynie, że „zarząd linii pracuje nad obniżeniem bazy kosztowej”. Niestety sytuacja budżetu jest coraz trudniejsza i nie wiadomo czy będzie go na to stać, bo na dłuższe finansowanie narodowych linii lotniczych stać będzie raczej tylko kraje najbogatsze.