Będą akty oskarżenia w aferze GetBack. Były prezes prawdopodobnie chce zostać świadkiem koronnym

Grzegorz Koper
GetBack zdejmuje sen z powiek śledczych. Złożoność sprawy wymaga dzielenia jej na kilka wątków, ale już niedługo pojawią się akty oskarżenia. W pierwszej kolejności na ławie zasiądzie były prezes, choć ten stara się o status małego świadka koronnego.
Wielowątkowa afera GetBack dopiero trafi do sądu. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Już ponad dwa lata w areszcie przebywa były prezes GetBack, Kondrad K. Ma być głównym oskarżonym w sprawie – podaje Dziennik. Były prezes składał już wielokrotnie wyjaśnienia śledczym. Te przyczyniły się do postawienia zarzutów innym osobom. Niebawem organy ścigania przedłożą pierwsze akty oskarżenia. Sprawa zostanie podzielona na kilka wątków, bo jest bardzo złożona.

Wedle medialnych doniesień Konrad K. przez wiele miesięcy starał się o zostanie tzw. małym świadkiem koronnym. Warunkiem uzyskania tego statusu jest pełna wiarygodność składanych wyjaśnień.


– To nie jest tak, że prokuratorzy biorą każde jego słowo jak prawdę objawioną, ale szukają potwierdzenia w zeznaniach świadków, wyjaśnieniach innych podejrzanych, materiale dowodowym. Do tej pory nie pojawiły się większe zastrzeżenia co do jego wiarygodności – mówił informator DGP pod koniec ubiegłego roku.

Sprawa GetBacku to jedna z największych afer ostatnich lat

Tydzień temu opisywaliśmy spór nowych szefów GetBacku z audytorem. Według nich, winę za kłopoty spółki ponosi... zewnętrzna firma audytorska, która nie wykryła nieprawidłowości. Postanowili w związku z tym pozwać ją o odszkodowanie. A że chodzi tutaj o międzynarodowego giganta Deloitte – zapowiada się ostra walka.

Przedstawiliśmy też sztuczki, które GetBack wykorzystywał by naciągnąć klientów. Wśród metod opisywanych przez Puls Biznesu znalazły się:
1. „Akcja Ugoda” - dłużnicy dostawali ofertę, dzięki której mogli spłacić tylko 20 proc. zadłużenia. Reszta była umarzana dlatego na każdej transakcji GetBack zwyczajnie tracił.
2. Rolowanie portfeli – spółka sprzedawała portfel wierzytelności podstawionej przez siebie spółce po zawyżonej wartości. Ta mogła finansować zakup np. z… pożyczki, jaką dostawała od GetBacku. Według „Pulsu Biznesu” rolowano tak portfele nawet o wartości 1,8 mld złotych.
3. „Koniczynka” - GetBack pożyczał pieniądze dłużnikom, by ci spłacili wobec niego dług. W ten sposób jedna pożyczka zamieniania była na drugą, inwestorzy jednak o tym nie wiedzieli. Widzieli, że dług został spłacony, nowe zadłużenie lądowało natomiast w innym portfelu.

Tło afery

Wrocławska spółka windykacyjna GetBack najlepsze czasy przeżywała w latach 2016-17. Firma przebijała oferty konkurencji, wykupywała od banków pakiety przeterminowanych długów za pieniądze uzyskane od klientów, którym sprzedawano obligacje. Miały przynosić zysk w wysokości 15 proc. rocznie, a klienci słyszeli, że obligacje są gwarantowane. Kupiło je ok. 9 tys. osób za kwotę ponad 2,5 mld zł.