Sprzedaż alkoholu przez internet jest niby niemożliwa. Sprawdziliśmy to - i zgadnijcie co

Grzegorz Koper
Choć trudno jednoznacznie określić legalność tego procederu, to w internecie bez trudu można zaopatrzyć się w trunki alkoholowe. Od lat na tym tle trwają sądowe boje.
Bez problemu można kupić alkohol w sieci. Choć według przepisów to nie jest takie proste, unsplash.com
Kwestia sprzedaży alkoholu przez internet była już wielokrotnie podnoszona na wokandzie. Sądy powołują się na ustawę o wychowaniu w trzeźwości. Ten relikt PRLowskiego prawodawstwa (pochodzi z 1982 r.) ma na celu ograniczenie dostępności alkoholu i walkę z krajowym alkoholizmem.

W tekście tego aktu prawnego próżno jednak szukać informacji o handlu procentami w sieci. I dlatego ta kwestia stała się kością niezgody pomiędzy przedsiębiorcami a organami. Ci pierwsi cały czas powołują się na zasadę, że jeśli coś nie jest zakazane, to jest dozwolone. Organy i sądy rzadko przychylają się do takiej interpretacji. Mówią, że jeśli ustawa nie wymienia takiego sposobu sprzedaży, to nie można go prowadzić. A jak to wygląda w rzeczywistości?

Dowód jest?

Wyobrażacie sobie kontrolę wieku nabywcy przez internet? Kuriera sprawdzającego dowód osobisty klienta? I co z kontrolą trzeźwości? W końcu ustawa wprost zabrania sprzedaży alkoholu osobom poniżej 18. roku życia lub nietrzeźwym. Postąpienie inaczej może skutkować cofnięciem koncesji. Sprzedawca w sieci ma zaś ograniczoną możliwość weryfikacji, kto kupił dany trunek.


Jednak to nie powinno stać na przeszkodzie, przynajmniej w uzyskaniu zezwolenia niezbędnego do rozpoczęcia sprzedaży. Dopiero, gdy nastąpi przypadek wydania towaru nieletniemu lub nietrzeźwemu, to organ może cofnąć licencję na handel. Potwierdził to Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku o sygn. II GSK 431/10.

– [...] potencjalne zaistnienie sytuacji, w której alkohol zostanie sprzedany osobom nieletnim lub nietrzeźwym z uwagi na brak możliwości sprawdzenia wieku i stanu trzeźwości nabywców tych napojów, nie może stanowić podstawy odmowy wydania zezwolenia – czytamy.

Zamówisz online, ale musisz odebrać w sklepie

NSA w orzeczeniu z kwietnia 2016 r. odniósł się do miejsca sprzedaży trunków. Sprawa zaczęła się, gdy inspektor z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej nabył w ramach kontroli dwa "oprocentowane" napoje. Transakcja się powiodła i zamówione butelki dostarczono na adres urzędu.

Na nic zdały się tłumaczenia przedsiębiorcy, że sklep internetowy nie jest miejscem sprzedaży, a jedynie platformą pośredniczącą w zamawianiu towaru znajdującego się w placówce, która posiada odpowiednie zezwolenie. Nieugięty prezydent miasta cofnął firmie koncesję. Spółka postanowiła się odwołać od decyzji organu.

Zdaniem NSA nie ma żadnego znaczenia, że sklep, który przyjął zamówienie i dostarczył alkohol do miejsca wskazanego przez nabywcę, posiadał zezwolenie na dystrybucję napojów wysokoprocentowych.

– Posiadane zezwolenie nie obejmuje bowiem sprzedaży poza miejscem w nim wskazanym, w takim znaczeniu, że sprzedaż będzie zrealizowana poprzez wydanie rzeczy w miejscu innym niż określone w zezwoleniu – orzekł sąd.

Dodatkowo w orzeczeniu zwrócono uwagę, że niezależnie od tego, czy sklep internetowy jest w rzeczywiście sklepem czy tylko portalem umożliwiającym złożenie zamówienia, to przy wysyłce rozporządzenie towarem następuje poza lokalem. To z kolei jest wbrew ustawie, która nakłada obowiązek sprzedaży wyłącznie w miejscu wymienionym w zezwoleniu.

Co można, a czego nie wolno?

Z zacytowanych orzeczeń wypływa wniosek, że jeśli chcemy prowadzić w sieci sprzedaż trunków z procentami, to jedyną możliwością jest wystawienie oferty online, ale już dokonywanie transakcji fizycznie w sklepie.

To w zasadzie zaprzecza idei sprzedaży przez internet. Przecież chodzi o to, żeby coś kupić bez ruszania się z domu. Mimo to na taką formę handlu zdecydował się Lidl. Na ich stronie rezerwuje się dany trunek, ale zamówienie odbiera się już w jednym ze sklepów sieci.

Na oryginalny sposób obejścia systemu wpada pewna spółka. W regulaminie swojej witryny zawarła informację, że dostawa towaru odbywa się pod wskazany adres przesyłką kurierską. Natomiast samo wydanie towaru klientowi odbywa się w sklepie do rąk kuriera, działającego z upoważnienia klienta.

Na mocy regulaminu, klient decydując się na dostawę butelki, jednocześnie oświadcza, że upoważnia kuriera do odbioru zakupu w jego imieniu. Tym samym cała sprzedaż odbywa się w lokalu do rąk dostawcy, a sam kurier tylko przewozi towar.

– [...] z punktu widzenia prawnego nie powinno mieć znaczenia, czy taką upoważnioną osobą jest np. małżonek lub pracownik kupującego, czy też przedstawiciel firmy kurierskiej, skoro z Regulaminu Witryny wynika, że osoby te mogą odbierać towar pod pewnymi warunkami i co najważniejsze w zgodzie regulacjami ustawy. Chodzi tu konkretnie o kwestie związane z pełnoletniością i stanem trzeźwości zamawiających – czytamy w uzasadnieniu wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie.

Musimy jednak ostudzić przedwczesny hurraoptymizm. Wspomniany wyżej wyrok dotyczy szczególnego stanu faktycznego i jest nieprawomocny. Trudno stwierdzić czy stanie się zalążkiem jakiejś nowej linii orzeczniczej. Jak na razie na zmianę się nie zapowiada.

Z roku na rok rośnie potrzeba uaktualnienia starych przepisów i wypracowania jednoznacznego stanowiska organów. Teraz bez trudu można zakupić alkohol przez internet, choć jego sprzedaż w sieci jest tematem kontrowersyjnym w świetle obowiązujących przepisów. Miejmy nadzieję, że sklepy internetowe sprzedające wysokoprocentowe trunki będą mogły prowadzić niebawem działalność online bez ryzyka administracyjnych i sądowych batalii.