PiS “wyciął” ich z tarczy antykryzysowej. "Teraz za moje zarobki stać mnie tylko na jedzenie"

Natalia Gorzelnik
Sejm przyjął tzw. tarczę branżową, czyli pakiet ulg i ułatwień, który ma pomóc przedsiębiorstwom szczególnie dotkniętym przez epidemię koronawirusa. W projekcie wymienione są branże z paru sektorów. Wśród szczęśliwców nie znaleźli się jednak sprzedawcy obuwia.
Sklepy obuwnicze nie będą mogły skorzystać z rządowego wsparcia. FOT. SEBASTIAN PARON / AGENCJA GAZETA

Sklepy obuwnicze bez rządowego wsparcia

Na pomoc może liczyć branża gastronomiczna: restauracje, foodtrucki i catering, puby i kawiarnie. Do tego branża sportowa oraz firmy oferujące poprawę kondycji fizycznej np. siłownie czy kluby fitness, ale także sauny solaria i salony masażu. Na wsparcie załapie się też branża odzieżowa, ale z wyłączeniem … obuwia.

Czytaj więcej: Sejm zagłosował za tarczą branżową. Jak wyglądać będzie rządowa pomoc dla firm?

– Ja prowadzę mały sklepik obuwniczy od 30 lat – mówi pan Jan z Gdyni. – Sprzedaję obuwie klasyczne i wyjściowe. Od października sprzedaż spadła praktycznie do zera. Nie ma wesel, nie ma bankietów, nie ma osiemnastek, ludzie nie wychodzą z domów, nawet nie ma studentów – żali się sprzedawca.


Pan Jan od początku działalności jest związany z polskimi producentami. – Damskie mam z Częstochowy, męskie z okolic Myszkowa i Żarek. Ja już od nich te obuwie kupiłem, mam w sklepie towaru za 60 tysięcy w cenie zakupu, 100 tysięcy ze sprzedaży. Buty nie idą, a pieniądze są wydane – załamuje ręce.

Środki ze sprzedaży obuwia zimowego pan Jan powinien przeznaczyć na kolekcje wiosenne. – Ale jeśli sprzedam coś niecoś, to wszystko idzie na życie: na opłaty, ZUS, jedzenie. Wszystko, co teraz zarobię, to przejadam, ale i tego jedzenia nie ma za wiele…

Pan Jan jest wściekły, że jego branża nie będzie mogła liczyć na wsparcie. – Przecież buty to też jest ubiór – zaznacza. – My działamy na takich samych zasadach jak branża odzieżowa: jak oni nie sprzedają strojów na wesela to my też nie sprzedajemy na wesela, jeśli nie sprzedają do chodzenia, to my też nie sprzedajemy do chodzenia! – denerwuje się.

– Buty to specyficzna branża, to nie jest tak, że sprzedaż stacjonarna automatycznie przenosi się do sieci – pani Joanna, szefowa ogólnopolskiej sieci sklepów z obuwiem również mocno odczuła skutki zamknięcia gospodarki – Większość osób woli jednak przyjść do tego sklepu, przymierzyć buty, zobaczyć – wyjaśnia.

– Mamy jeden sklep stacjonarny, który znajduje się przy ulicy, pozostałe punkty są w centrach handlowych. Rząd zamknął centra i teraz żyjemy tylko i wyłącznie z tego jednego sklepu. I z niewielkiej sprzedaży w internecie – żali się przedsiębiorczyni.

Jak podkreśla, najgorsza jest niepewność i pozostawienie w zawieszeniu. – Cały czas czekamy kiedy będziemy mogli się znowu otworzyć. Nasz spadek obrotu wynika wyłącznie z tego, że nie możemy pracować – mówi pani Joanna.

Na razie nie zwolniła jeszcze żadnego ze swoich pracowników. Raz, że tego nie chce, dwa - to nie takie proste. Ludzie u niej są zatrudnieni na etatach. Ale jeśli rząd nie otworzy galerii handlowych - nie wie, czy nie będzie musiała zdecydować się na taki dramatyczny krok

– Nieobjęcie sklepów obuwniczych tarczą kryzysową to był dla mnie kolejny cios – wyznaje. – Jestem zaskoczona, że państwo polskie jako odbiorców wsparcia wybrało wyłącznie sprzedaż detaliczną odzieży. My jesteśmy branżą bardzo zbliżoną. Oni mają PKD 47.71 a my mamy 47.72! To jest prawie to samo! – żali się pani Joanna.
Marcin Czyczerski, Prezes CCC

Wykluczenie sklepów obuwniczych z tarczy pomocowej 6.0 jest dla nas kompletnie niezrozumiałe. Na ten moment traktujemy to jako błąd redakcyjny. W projekcie ustawy (skądinąd słusznie) pozostały sklepy sprzedające inne towary, choćby odzież, więc wykluczenie obuwia jest co najmniej niejasne. Sklepy odzieżowe też sprzedają obuwie. Wsparcie powinno być przewidziane dla wszystkich podmiotów, których dotknęły restrykcje administracyjne, w tym całej branży handlowej. W naszym przypadku nie działa obecnie 70 proc. sieci w Polsce.

"Tarcza 6.0 to bubel"

– PIS w swoim projekcie dostrzegł branżę odzieżową, ale nie dostrzegł branży obuwniczej. Czyli proszę sobie wyobrazić: szykujemy się do wyjścia z domu, zakładamy ubranie, ale wychodzimy bez butów! – wytyka w rozmowie z INNPoland.pl posłanka Koalicji Obywatelskiej Marzena Okła-Drewnowicz. – Tak wygląda cała ta tarcza 6.0, zawiera mnóstwo niedoróbek i dziur. To, co zostało przygotowane jest bublem nie tylko prawnym, ale merytorycznym – kwituje.



Posłanka podkreśla, że wszystkie poprawki do tarczy, które przygotował jej klub, zostały odrzucone przez PIS praktycznie z automatu. – Ujęliśmy w nich oczekiwania wszystkich branż, które ucierpiały na zamknięciu gospodarki – podkreśla. Jak zaznacza, mocno liczy na to, że rozważy to Senat.

– Cała nadzieja w tym, że Izba Wyższa poprawi tę ustawę, bo na ten moment nadaje się ona właściwie do kosza. Bardzo niewielu przedsiębiorców będzie mogło skorzystać z pomocy – podkreśla Marzena Okła-Drewnowicz.