Nieoficjalnie: rząd chce wrócić do kontrowersyjnego pomysłu. Mniejsze pensje dla tysięcy osób
W obliczu problemów finansowych PiS ma rozważać powrót do jednego ze swoich najbardziej kontrowersyjnych pomysłów gospodarczych: zniesienia limitu 30-krotności składek ZUS. Gdyby udało mu się przeprowadzić tę operację, mniejsze wypłaty otrzymałoby ok. 400 tys. Polaków.
Czytaj także: Rząd twierdzi, że podatek handlowy w nas nie uderzy. Ale to samo mówił o innej daninie
Od tego czasu wiele się jednak zdarzyło, koronawirus przetrzebił budżet państwa, a w takiej sytuacji kilka dodatkowych miliardów zaczęło wyglądać bardzo kusząco. Jak pisze serwis Business Insider, w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej mają toczyć się rozmowy na temat powrotu do kontrowersyjnego projektu. Takie informacje przekazuje część organizacji pracodawców i polityków opozycji. Resort oficjalnie temu zaprzecza.
O co chodzi z limitem 30-krotności ZUS?
Zniesienie limitu 30-krotności byłoby dla rządu łatwym sposobem na zwiększenie budżetu państwa o kilka miliardów złotych – równocześnie jednak obniżyłoby pensje ok. 400 tys. osób, które w naszym kraju korzystają z tego rozwiązania.W zamyśle ograniczenie limitu składek ma stanowić rodzaj bezpiecznika dla systemu emerytalnego: po przekroczeniu rocznego limitu w wysokości 30-krotności średniej pensji nie trzeba płacić składek emerytalnych; ustawodawca uznaje, że z nadwyżki jesteśmy w stanie samodzielnie odłożyć pieniądze na starość.
W ten sposób w przyszłości ZUS nie będzie musiał wypłacać wyjątkowo wysokich emerytur: osoby korzystające z limitu będą otrzymywały jedynie standardowe świadczenia.
Czytaj też: Odszedł z ZUS po wielu latach. Teraz ostrzega przed emerytalną prowizorką PiS