Tak wyglądało otwarcie pierwszej restauracji w Wielkopolsce. Sanepid wygwizdany!
W sobotę w Nowym Tomyślu ponownie otworzono restaurację. Na miejscu zjawił się sanepid w asyście policji. Klienci poparli właścicielkę lokalu i głośno sprzeciwili się czynnościom inspekcji.
Sanepid w lokalu
O sprawie donosi Głos Wielkopolski. Chodzi o restaurację Smaczne Jadło z Nowego Tomyśla. Właścicielka zdecydowała się otworzyć lokal, bo, jak tłumaczyła portalowi, nie ma wyjścia. Otrzymuje ponaglenia do zapłaty i straszą ją wierzyciele.– Albo otworzę restaurację i ona zacznie przynosić pieniądze, albo ja zostanę z długami i nie dam sobie już rady w życiu – wyjaśniła serwisowi. Dodała, że nie dostała wsparcia od rządu, a pieniądze na ZUS musiała pożyczyć od swojej przyszłej teściowej.
– Jeśli nic nie zrobię, wszystko pójdzie na marne. Miałam już sytuację, że gdy chciałam zamówić sosy, frytki i inne produkty, okazało się, że mam blokadę na towar. Chociaż spłacam wszystko systematycznie, ale ludzie się boją. Powiedzieli, że jeśli nie będę mieć 40 proc. od zamówionego towaru, to go nie dostanę. Mam nadzieję, że ludzie się zbiorą i będziemy solidarnie walczyć o nasz byt – portal cytuje jej słowa.
Po otwarciu na miejscu zjawił się sanepid z policją. Głos Wielkopolski podaje, że właścicielka nie zgodziła się na kontrolę. Pracownicy sanepidu sporządzili protokół z sytuacji w lokalu, którego kobieta nie podpisała. Asystująca policja dostała oklaski od gości lokalu, a pracownicy sanepidu mieli zostać przez nich wygwizdani.
Pracownicy sanepidu przeprowadzający czynności odmówili Głosowi Wielkopolskiemu komentarza. Dyrektor Inspektoratu w Nowym Tomyślu po kontakcie ze strony serwisu przekazał, że sprawą zajmą się w poniedziałek.
#OtwieraMy
Decyzja właścicielki lokalu wpisuje się w trend ostatnich dni, gdy przedsiębiorcy, którzy mają już dość obostrzeń i lockdownu, postanowili otworzyć swoje lokale. Zarzewie buntu rozlało się na całą Polskę. Jednymi z pierwszych przeciwnych restrykcjom byli mieszkańcy Podhala skupieni wokół akcji Góralskie Veto.Potem do nich dołączyli przedsiębiorcy z Pomorza. Zawiązali oni inicjatywę o nazwie Bałtyckie Veto. Ponadto w całej Polsce punktowo o otwarciu mówią, zamknięte dotąd, lokale gastronomiczne.
Rząd dostrzegł problem i próbuje dotrzeć do niezadowolonych przedsiębiorców. W zeszły weekend uruchomił nawet specjalną infolinię, dzięki której starał się dotrzeć do osób deklarujących w mediach społecznościowych otwarcie swoich biznesów.
Czytaj także: Halo? Tu rząd. Zbuntowani przedsiębiorcy mogą spodziewać się nietypowego telefonu
Problem jest szerszy i nie dotyczy jedynie restauratorów. W tarapaty finansowe wpadli też hotelarze. W INNPoland opisywaliśmy, że dramatyczne położenie przedsiębiorców z tej branży może zmuszać ich do ponownego otwarcia działalności.
Z jednej strony obawiają się kar i możliwości utraty wsparcia. Z drugiej jednak strony mówią, że pomoc, którą zostali, jak na razie, objęcie jest niewystarczająca.
Czytaj także: Dramatyczna sytuacja hotelarzy. Będą działać mimo widma utraty państwowych środków
Tymczasem Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii zapowiedziało zmiany w Tarczy branżowej. Ma ona objąć szerszą listę działalności. Na razie wyjawiono, że pomoc otrzymają przedsiębiorcy działający pod kodem 55.20.Z, czyli noclegowe obiekty turystyczne i miejsca krótkotrwałego zakwaterowania.